Kyrie Irving powrócił do gry i zdecydowanie nie wyglądał, jak zawodnik, który miał bardzo długą przerwę. Niestety ze względu na brak szczepienia - koszykarz nie może występować w meczach domowych.
Powiedziałem mu, jak bardzo ważnym jest dla nas zawodnikiem. Bardzo chcę z nim grać i wygrywać mecze. Ale nie mam zamiaru namawiać go do przyjęcia szczepienia. To nie moja sprawa. Nawet go nie pytałem, dlaczego się nie zdecydował - powiedział Durant.
Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w Nowym Jorku, w imprezach masowych mogą brać udział jedynie zaszczepieni. Dlatego też Irving nie może wspierać swojej ekipy w Barclays Center. Co ciekawe, Nets próbowali wywrzeć na zawodniku presję w kwestii szczepienia, odsuwając go od składu - także na treningi i mecze wyjazdowe. Z biegiem czasu zorientowali się, że pozostali liderzy (Kevin Durant i James Harden) są za bardzo obciążani, dlatego zdecydowali się przywrócić go do składu.
Zobacz także: Monk spadł Lakers z nieba
Co ciekawe, od czasu meczów przedsezonowych nie tylko Durant, ale także James Harden i Steve Nash nie rozmawiali z zawodnikiem o szczepieniu. Nie dziwił się temu Giannis Antetokounmpo, który po meczu tych ekip przyznał, że sam nie rozmawia o takich sprawach z kolegami z drużyny.
- To bardzo dziwna sytuacja, ale nie możemy go naciskać. Skupmy się na sobie, by dawać z siebie więcej na każdym treningu i meczu - dodał Durant.
Jeśli więc Irving się nie zaszczepi (przyznał, że przyjmie szczepionkę, ale tylko w wersji wegańskiej), to przewaga parkietu wcale nie musi działać w Play-Offach na korzyść Brooklyn Nets.