Kevin Durant stoi na straży NBA. Gdy ktoś powie mu, że jest liga, która może się równać z NBA, KD nie będzie brał jeńców. Gdy więc usłyszał komentarz o Eurolidze, postanowił nie gryźć się w język.
Twitter, a obecnie "X", to miejsce, w którym Kevin Durant czuje się bardzo swobodnie. Bardzo często wchodzi w dyskusję z kibicami i jest niewybredny w czynionych komentarzach. Kluby, w których KD gra zdają sobie z tego sprawę i nie są w stanie go powstrzymać, bo Durant nie lubi, gdy ktoś próbuje nałożyć mu kaganiec. W ten sposób dochodzimy do interesującej wymiany zdań zawodnika na platformie “X” odnośnie porównań NBA do najlepszej ligi na Starym Kontynencie, czyli Euroligi.
- NBA [jest] łatwa… Euroliga trudna. Każdy mówi to samo. Joel Embiid nie zdobywałby 30 punktów na mecz w Eurolidze.
KD - Wypi****j stąd. Wszyscy oszaleliście.
- Wy nie gracie w cholernej obronie. Gra zbudowana jest tak, by zdobywać punkty. Oglądamy to codziennie.
KD - Gościu, nikt nie będzie brał cię w ten sposób na poważnie, za bardzo próbujesz się różnić.
- Przestań. Tylko dlatego, że pieniądze/sława są lepsze, nie oznacza, że gra jest bardziej wyrównana i trudniejsza. Wiesz, że NBA skupia się na zdobywaniu punktów. Musieli wdrożyć przepisy o flopowaniu. Myślisz, że to fajne?
KD – Wygrałeś, bracie. Mam nadzieję, że zamówiłeś już swój pakiet Euroligi, by wspierać ich w tym sezonie.
Zobacz także: Doncić zyska stzelca?
Problem w tej dyskusji polega głównie na tym, że Durant ostatecznie nie przedstawił żadnych argumentów w obronie swojego stanowiska. Po prostu wyszedł z założenia, że hipoteza, z jaką rozpoczęła się cała dyskusja jest błędna i postanowił wyrazić swój sprzeciw. W Eurolidze nie ma tyle talentu, więc gra jest bardziej skupiona na tym, by wykorzystywać kolektw. Z kolei za oceanem większy wpływ na przebieg spotkania mają jednostki. Nie da się mimo wszystko ukryć, że w ostatnich latach Euroliga mocno zyskała w oczach odbiorców.