To duży problem, na który uwagę zwracało już wielu kibiców. Jeden z nich opisał go na reddicie posługując się przykładem z ostatniego meczu pomiędzy Bucks i Nets.
Spotkanie pomiędzy zespołami z Milwaukee i Brooklynu przeciągnęło się do crunch-time’u. To zazwyczaj najbardziej ekscytujący moment rywalizacji na parkietach NBA. Czasami jednak jest nużący i długie przerwy zabijają całe podniecenie kibiców. Tak było w starciu Nets z Bucks, ponieważ ostatnie 21 sekund trwało ponad 17 minut. Jak do tego doszło? Wszystko zaczęło się po zbiórce i faulu na Andre Drummondzie.
Zobacz także: Lakers znów ośmieszeni
Na zegarze zostało 21,7 sekundy i do końca meczu zespoły wzięły dwie przerwy na żądanie, zrobiły 33 zmiany, było 8 fauli i 19 rzutów z linii wolnych i jeden trafiony kosz z gry. Według użytkownika reddita, który przybliżył te wyliczenia - takie rzeczy to absolutny wstyd dla NBA i powinny być jak najszybciej wyplenione, by zatrzymać kibica. Nie da się ukryć, że w rywalizacji o uwagę nowych pokoleń fanów - takie przerwy mogą skutecznie zniechęcić do oglądania NBA.
Wiele osób podpisało się pod tym, co zostało na reddicie napisane, potwierdzając, iż jest to problem, z jakim liga mu się jak najszybciej uporać. Komisarz Adam Silver doskonale zdaje sobie z niego sprawę, ale dotąd nie znaleziono środków, które by temu skutecznie zaradziły. Przed sezonem ograniczono się do nie uruchamiana “systemu powtórek” w trakcie ostatnich 2 minut, jeśli nie poprosi o kto któryś ze szkoleniowców.