Przyszłość Kyriego Irvinga stoi pod dużym znakiem zapytania i nie ma na to wpływu fakt, że dopiero co dołączył do zespołu z Dallas. Coraz głośniej mówi się o tym, że wróci do gry z Kevinem Durantem w Phoenix.
Dallas Mavericks postawili wszystko na jedną kartę. Przehandlowali kilku dobrych graczy do Brooklyn Nets w zamian za usługi Kyriego Irvinga, który ma stworzyć z Luką Doncicią duet zapewniający Mavs możliwość walki o mistrzostwo w niezwykle konkurencyjnej zachodniej konferencji. Podejście bardzo ambitne. Problem może jednak polegać na tym, że Irvingowi latem tego roku kończy się kontrakt. Zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem i w kuluarach wiele mówi się o tym, iż nową umowę podpisze w… Phoenix.
Zobacz także: Lillard zdominował
- Te rozmowy wprowadzają niechcianą atmosferę w naszej drużynie - mówi Irving. - Mierzyłem się już z tym wcześniej i ciągłe odpowiadania na pytania o plan na przyszłość jest psychicznie bardzo wyczerpujące. [...] Zostałem tutaj bardzo ciepło przyjęty. To co przyniesie przyszłość rozstrzygnie moja sytuacja i jakie zrobię następne kroki, a na razie planuje być najlepszym możliwym kolegą w szatni i liderem zarówno dla drużyny, jak i dla NBA. Po prostu będę sobą. Kładąc się do łóżka myślę tylko o tym, jak wykorzystać maksimum siebie dla tej drużyny - dodał.
Warto podkreślić, że Irving w trakcie trwania sezonu może z Dallas Mavericks podpisać maksymalnie 2-letni kontrakt za 83 miliony dolarów. Jednak już jako wolny agent może się związać z zespołem 5-letni super-maksymalnym przedłużeniem za 272 miliony dolarów. Mavs posiadają do niego prawa Birda, które przeszły razem z graczem z Brooklynu. Każdy inny zespół może zapewnić Kyriemu maksymalnie 4-letnią umowę. Poza Suns, zainteresowanie mają zgłosić także Los Angeles Lakers.