Już na etapie projektowania rotacji Grant Hill - dyrektor USA oraz trener Steve Kerr wiedzieli, że nie mogą liczyć na pomoc największych gwiazd amerykańskiej koszykówki. Te nie traktują turnieju o mistrzostwo globu jako poważne przedsięwzięcie.
Mimo tego, że reprezentacja Stanów Zjednoczonych na turniej zabrała drugi garnitur gwiazd, do Azji pojechała jako faworyt do zwycięstwa w turnieju. Na ich drodze do sukcesu stanęli Włosi, z którymi Amerykanie zmierzą się dzisiaj o godzinie 14:40 w ramach ćwierćfinału. O co jednak chodzi z tym brakiem największych gwiazd w składzie USA? Odpowiedzi - przy okazji - udzielił Jimmy Butler, lider Miami Heat i zawodnik, który bez wątpienia w rotacji trenera Steve’a Kerra mógłby funkcjonować jako prawdziwy lider składu.
Zobacz także: “Nikt się już nas nie boi”
Butler jest obecnie bardzo mocno zaangażowany w tenisowy US Open, który rozgrywa się na nowojorskich kortach. W trakcie jednego z meczów do Butlera podszedł serbski dziennikarz Sasa Ozmo, by spytać go nie o tenis, a trwające mistrzostwa świat w koszykówce. Gdy Jimmy poznał temat rozmowy, jaką dziennikarz chciałby z nim odbyć, odpowiedział krótko:
- Nie obchodzą mnie mistrzostwa świata.
Panowie się rozeszli i ostatecznie Ozmo nie był w stanie wyciągnąć z Jimmy’ego niczego więcej. Czy takie podejście gwiazd NBA powinno nas dziwić? Oczywiście, że nie, lecz nie da się ukryć, że jest w tym jakaś forma braku szacunku do międzynarodowej rywalizacji. Jimmy po prostu odsłonił sposób myślenia największych gwiazd NBA bez gryzienia się w język. Paradoksalnie - zupełnie inaczej ci sami koszykarze mogą podchodzić do kwestii gry na przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, które cieszą się większą renomą.