Atmosfera w Los Angeles zrobiła się bardzo napięta. Brak wzmocnień przy okazji deadline’u okienka transferowego sugeruje, że Lakers są gotowi przekreślić bieżące rozgrywki.
Bardzo trudno wyobrazić nam sobie sytuację, w której Los Angeles Lakers odwracają sezon do góry nogami i rozpoczynają realną walkę z czołówką zachodniej konferencji. W gruncie rzeczy LeBron James i spółka swoją przygodę mogą zakończyć już na turnieju play-in. Nic nie wskazuje na to, by wkrótce miało dojść do jakichkolwiek zmian, tym bardziej, że na tym etapie Lakers mogą się wzmacniać tylko zawodnikami zwolnionymi z kontraktów.
Według Ramony Shleburne z ESPN, Anthony Davis i LeBron James dostali bardzo jasną informację na temat ruchów Lakers. Od managementu LAL mieli usłyszeć, że Lakers nie będą poświęcać swoich wyborów w drafcie i nie będą wchodzić głębiej w podatek od luksusu. To może oznaczać tylko i wyłącznie jedną rzecz - położyli sezon 2021/22 i zaczynają myśleć o kolejnej kampanii, w tym letnim okienku transferowym. Innego racjonalnego wytłumaczenia nie widzimy.
Zobacz także: Ben Simmons zapowiada grozę
James i AD mieli naciskać na zarząd, by zrobił cokolwiek w celu ratowania rozgrywek. Musieli być zatem rozczarowani, gdy dostali sygnał, że nie ma takiej opcji. Rob Pelinka - GM zespołu mógł także dojść do wniosku, że AD i LBJ sami zbudowali sobie taki zespół, więc - jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Menedżer Lakers mógł zostawić wszystko na barkach graczy, którzy tak mocno latem naciskali na sprowadzenie do zespołu m.in. Russella Westbrooka.
To ciekawy rozwój wydarzeń. LeBron przywykł do tego, że gdy ma konkretne wymagania wobec GM-a, ten dwoi się i troi, by tylko zadowolić swojego lidera. W LA spotkał się z oporem, bo skoro sam naciskał na pewne rozwiązania latem 2021 roku, to musi być gotów ponieść konsekwencje i do samego końca starać się cokolwiek z tej kombinacji graczy wycisnąć. Czy to początek końca Jamesa w LA? Wiele mówi się o tym, że jest gotów na jeszcze jedną przeprowadzkę.