To absolutny skandal, ale Domantas Sabonis w ogóle się tym nie przejmuje. Po raz kolejny rozgrywa dla Sacramento Kings absolutnie zjawiskowy sezon i właśnie pobił rekord w liczbie double-double zdobytych pod rząd.
Jest bez cienia wątpliwości jednym z najlepszych Europejczyków w NBA. W ostatnich latach wyrósł na prawdziwego lidera Sacramento Kings. Ma ponadprzeciętne umiejętności, a największe wrażenie robi jego wszechstronność. Sabonis jest uniwersalnym żołnierzem i zdecydowanie największym sojusznikiem trenera Mike’a Browna w rotacji ekipy z Sacramento. W 71 meczach bieżących rozgrywek notował na swoje konto średnio 19,8 punktu, 13,7 zbiórki i 8,3 asysty trafiając 60,8 FG% oraz 40,8 3PT%.
Zobacz także: Zawodnik Raptors podejrzany o ustawianie meczów
Poprzedniej nocy Kings ograli na własnym parkiecie Philadelphię 76ers. Sabonis skończył mecz z dorobkiem 11 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst. Co prawda zanotował triple-double, ale w nim zawarło się również double-double i to już 54 mecz z rzędu (67 w sezonie), w którym zawodnik notuje średnio 10+ punktów w połączeniu z 10+ asystami lub 10+ zbiórkami. Nikt po złączeniu NBA i ABA nie miał dłuższej serii. Sabonis przebił osiągnięcie Kevina Love’a. Jeśli w pozostałych 11 meczach zanotuje co najmniej sześć double-double, przebije rekord sezonu, który obecnie należy do Hakeema Olajuwona (72).
Patrząc na te liczby i rzeczy, które Sabonis robi dla Kings, liga powinna wysłać mu oficjalne przeprosiny za to, że Litwin nie znalazł się w gronie tegorocznych All-Starów. Zawodnik ma jednak znacznie większe ambicje. Razem ze swoim zespołem chce się włączyć do walki o mistrzostwo NBA. Kings czeka jednak bardzo trudna walka, bowiem są na 6. miejscu i potrzebują kolejnych zwycięstw, by utrzymać za plecami Dallas Mavericks (pół meczu przewagi) i Phoenix Suns (mecz przewagi). Przed nimi dwa bezpośrednie starcia z Mavs.