Najgorsze już za nim, ale momentami John Wall dobijał do ściany i nie widział innego rozwiązania jak ucieczka z tego świata. Na szczęście w porę się opamiętał. Pomogły mu w tym jego dzieci.
Już kilka lat temu John Wall otwarcie mówił, że ma za sobą bardzo nieprzyjemny epizod i całkowite załamanie, które mogło doprowadzić do tragedii. Na szczęście były koszykarz m.in. Washington Wizards w porę zdał sobie sprawę, że potrzebuje wsparcia. Jego kariera układała się relatywnie dobrze, ale w pewnym momencie dwa poważne urazy spowodowały, że całkowicie wypadł z obiegu i już nigdy nie był tym samym koszykarzem. Ta niemoc spowodowała, że Wall zawędrował w najciemniejsze zakamarki swojego umysłu.
Zobacz także: Zaskakująca decyzja weterana
- Teraz wiem, że zdrowie psychiczne jest istotne. Musiałem iść do terapeuty. Gdyby nie dwójka moich synów, to prawdopodobnie bym się zabił - przyznał w podcaście Udonisa Haslema i Mike’a Millera. - Dwukrotnie przykładałem broń do głowy i wiele bliskich mi osób o tym nie wiedziało. [...] Chciałem popełnić samobójstwo, ale wtedy pomyślałem, że jeśli usunę się z tej planety, to zawiodę moich synów. Kto ich wychowa? To nie byłoby fair z mojej strony. Wiedziałem, że muszę być dla nich - dodał.
Szczęśliwie Wall pomyślał o tym przed naciśnięciem spustu. Problemy natury psychicznej to kwestia, która przez koszykarzy NBA poruszana jest w ostatnim czasie bardzo często. Mówili o nich również Kevin Love oraz DeMar DeRozan. Wall jest poza ligą od początku 2023 roku. 5-krotny All-Star nie ogłosił jednak emerytury i rzekomo cały czas liczy na powrót do NBA. O to jednak będzie trudno, bowiem w lidze pojawiło się wielu utalentowanych graczy młodego pokolenia. Mimo wszystko trzymamy za weterana kciuki.