W trakcie ostatniego meczu pomiędzy Utah Jazz i Memphis Grizzlies doszło do krótkiego spięcia pomiędzy zawodnikami obu ekip. Jordan Clarkson był już nawet gotowy do wyprowadzenia ciosów.
Jordan Clarkson wyleciał z parkietu w drugiej połowie meczu, który ostatecznie Memphis Grizzlies rozstrzygnęli na swoją korzyść pomimo absencji Ja Moranta. Sceny zaraz po faulu Clarksona na Desmondzie Banie były jednak… dość absurdalne, choć dobrze, że relatywnie szybko zaspokojono bokserskie zapędy Clarksona. Ten bowiem po niesportowym faulu na Desmondzie Banie, przygotował się do walki rozkładając nogi niczym bokser przed bezpośrednim starciem ze swoim rywalem.
Zobacz także: Zła decyzja VanVleeta?
Jordan mógł być sfrustrowany faktem, że niewiele w tym meczu szło po jego myśli. Po powrocie na drugą połowę wyglądał lepiej, złapał trochę ognia i trafił 17 punktów i dołożył 2 zbiórki i 3 asysty. Pod koniec trzeciej kwarty próbował zatrzymać nacierającego na kosz Bane’a. Uderzył go w twarz, gdy ten był już za nim - ewidenty faul niesportowy drugiego stopnia. Sędziowie nie mieli się nad czym zastanawiać. Clarkson nie dokończył meczu, ale niewykluczone, że nie miał takiej ochoty biorąc pod uwagę przewagę rywala.
Ostatnio pojawiły się informacje, że Clarkson odrzucił propozycję przedłużenia kontraktu z Jazz. W umowie ma opcję zawodnika za 14,3 miliona dolarów na sezon 2023/24. Jeśli z niej zrezygnuje latem trafi na rynek wolnych agentów, co najprawdopodobniej będzie dla niego najlepszym rozwiązaniem. W tym sezonie notuje na swoje konto średnio 20,4 punktu, 3,8 zbiórki, 4,5 asysty trafiając 44,8 FG% oraz 35,6 3PT%. Znacząco podbił swoją wartość w oczach generalnych menadżerów i może zostać wytransferowany przed 9 lutego (trade deadline).