Trzynaście sezonów, zero wygranych serii w play-offach. To nie był udany wątek w życiu Michaela Jordana i właśnie dobiegł końca, bo 6-krotny mistrz NBA najwyraźniej ma już dość i nie chce w tym uczestniczyć.
Michael Jordan oficjalnie już nie jest właścicielem Charlotte Hornets. Zarząd NBA zatwierdził sprzedaż większości udziałów Gabe’owo Plotkinowi oraz Rickowi Schnallowi. W przeciągu kolejnych kilku tygodni strony zamkną wszelkie formalności, co oznacza, że Hornets w nowy sezon wejdą z nowymi właścicielami - niewykluczone, że bardziej zorientowanymi na sukces i co za tym idzie nieco rygorystyczniej podchodzącymi do realizacji założonych celów.
Zobacz także: Kerr przyznaje się do błędu
Jordan zachowa mniejszościowy pakiet udziałów, ale nie będzie zaangażowany w codzienne funkcjonowanie Hornets. Spośród trzydziestu właścicieli drużyn, tylko James Dolan z New York Knicks nie zgodził się na przekazanie zespołu w nowe ręce. Hornet są obecnie warci około 3 miliardów dolarów. Plotkin wcześniej posiadał udziały w ekipie z Charlotte, natomiast Schnall był częściowym właścicielem Atlanty Hawks i ze swoich udziałów musiał zrezygnować.
Środowisko zdaje się nie mieć wątpliwości, że to dobra zmiana dla Hornets. Zespół ma w rotacji młodą gwiazdę w postaci LaMelo Balla. Do składu na kolejny sezon dołączy wybrany z 2. numerem w drafcie Brandon Miller, a generalny menadżer Mitch Kupchak oraz trener Steve Clifford rozpoczynają ostatni sezon swoich umów. Tymczasem NBA poniekąd traci Michaela Jordana, co może być dla komisarza Adama Silvera odczuwalne w dłuższej perspektywie.