Sprawa Kawhiego Leonarda wstrząsnęła NBA, bowiem w dokumentach z upadłej firmy Aspiration pojawiło się nazwisko gwiazdy Los Angeles Clippers.
Startup ekologiczny, w który właściciel klubu Steve Ballmer zainwestował ogromne środki, miał podpisać z Leonardem kontrakt sponsorski opiewający na 7 milionów dolarów rocznie przez cztery lata. Problem w tym, że zawodnik nie wykonał żadnych obowiązków reklamowych – w przeciwieństwie do innych celebrytów związanych z firmą, takich jak Robert Downey Jr. – a mimo to jego spółka miała otrzymać łącznie 28 milionów dolarów. Według doniesień, całe porozumienie mogło być sposobem na ominięcie zasad salary cap NBA i wypłatę pieniędzy poza oficjalnym kontraktem zawodnika.
Cała sytuacja wywołała pytania o przejrzystość działań Clippers i samego Ballmera. Choć klub i właściciel zaprzeczają, jakoby mieli cokolwiek wspólnego z kontraktem Leonarda z Aspiration, w mediach pojawiły się sugestie, że mogła to być ukryta forma dodatkowego wynagrodzenia. Ballmer stwierdził, że jeśli doszło do nadużyć, to jego również wprowadzono w błąd, bo nigdy nie wyraził zgody na takie praktyki.
NBA oficjalnie wszczęła dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy rzeczywiście doszło do złamania przepisów. Dla Clippers, którzy i tak znajdują się pod presją ze względu na wysokie wydatki i brak sukcesów sportowych, konsekwencje mogą być wyjątkowo bolesne. Jeśli liga potwierdzi naruszenia, klub może stracić wybory w drafcie, zapłacić wielomilionowe kary finansowe, a nawet narazić się na problemy z ważnością kontraktu Leonarda. To potencjalnie jedna z największych afer finansowych w NBA od wielu lat, która dopiero w kolejnych tygodniach pokaże swoje realne skutki.