Już kolejnej nocy dwa pierwsze mecze turnieju play-in. Zwycięzcy tych spotkań zapewnią sobie start w pierwszej rundzie play-offów z siódmego miejsca w konferencji. Liczymy na konkretną dawkę koszykarskich wrażeń!
Dość niespodziewanie z Atlanty dochodzą do nas informacje, że latem zespół może handlować wszystkimi zawodnikami rotacji. Nie do końca wiemy, czemu takie doniesienia pojawiły się właśnie teraz, przed meczem o życie z Miami Heat. Niewykluczone, że ma to służyć jako motywacja dla koszykarzy Quina Snydera, ale czy z pewnością odbiorą ten “bodziec” w ten sposób? Zwycięzca tego meczu zapewni sobie awans do play-offów, ale to Miami Heat są traktowani w kategorii faworyta i nie powinno nas to dziwić.
Jimmy Butler doskonale wie, że musi wziąć na siebie największy ciężar, jeżeli chce mieć pewność, że drużyna zrobi wszystko, by za parę dni rozpocząć walkę w play-offach. Wydaje się, że Heat są lepiej zbalansowaną drużyną po obu stronach parkietu i jeśli tylko będą w stanie zagrać dobry mecz w obronie, to w ataku wykreują wystarczająco wiele, by stworzyć przewagę. Zobaczymy, jak zareaguje na to duet Trae Young - Dejounte Murray. To od produktywności obwodu zależy, czy Hawks będą w stanie utrudnić Heat drogę do play-offów.
Zobacz także: To koniec Trae w Atlancie?
Utrata Jadena McDanielsa przez absolutnie idiotyczne złamanie ręki oraz zawieszenie Rudy’ego Gobeta za incydent z Kylem Andersonem w trakcie meczu przeciwko Pels oznacza, że Los Angeles Lakers są bardzo mocnym faworytem do zwycięstwa. Podopieczni Darvina Hama nie mogą jednak się poczuć zbyt pewnie. W składzie Wolves są jeszcze Karl-Anthony Towns, Mike Conley i Anthony Edwards. Pierwszy posiada ogromny talent, drugi duże doświadczenie, a trzeci jest niezwykle przebojowym i nieprzewidywalnym graczem. Obrona Lakers zostanie wystawiona na solidna próbę.
Jednak pojawiły się doniesienia, które stawiają pod znakiem zapytania występ KAT-a, ale to pewnie ze strony Wolves jedynie zasłona dymna. Wyraźnie chcą sprawić, by przeciwnik myślał, że to będzie bułka z masłem. LeBron James uczula jednak swoich kolegów, by nie tracili koncentracji. Od niego oraz od Anthony’ego Davis może w tym meczu zależeć najwięcej. Jednak tacy gracze jak Malik Beasley oraz D’Angelo Russell, czyli ex-Wolves, zapewne będą czuli palącą potrzebę udowodnienia swojej byłej drużynie, że stracili graczy o niepodrabialnej wartości.