Nie są w stanie tego dłużej ukrywać. Los Angeles Lakers tak bardzo skupili się na wizji zatrudnienia J.J.-a Redicka, że ignorują każdą czerwoną flagę. Niewykluczone, że po finałach dojdzie do finalizacji tego procesu.
J.J. Redick przygotowuje się do pracy przy okazji finałów NBA pomiędzy Dallas Mavericks i Boston Celtics w ramach swoich obowiązków telewizyjnych. Rok temu został obok Doris Burke przedstawiony jako ekspert zespołu Mike’a Breena, gdy zakończono projekt z Jeffem Van Gundym i Markiem Jacksonem. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że to będą ostatnie finały JJ-a w tej roli. Los Angeles Lakers od kilku tygodni bardzo poważnie przymierzają się do zatrudnienia Redicka w roli pierwszego trenera i bardzo trudno ukryć drużynie ekscytacji z tego powodu.
Zobacz także: Harden wszystko zawdzięcza Kobemu
Według informacji przekazanych przez Shamsa Charanię z The Athletic, Redick jest najpoważniejszym kandydatem do przejęcia obowiązków pierwszego szkoleniowca. Lakers rozmawiali również z Jamesem Borrego i ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęli. Zatrudnianie niedoświadczonego w pracy pierwszego trenera Redicka wydaje się absolutnym szaleństwem. Jednak w LA rzekomo widzą w tej kandydaturze podobieństwa do Pata Rileya, który również obejmował Lakers w młodym wieku i stał się jednym z najwybitniejszych trenerów w lidze.
Istnieje przypuszczenie, że do finalizacji rozmów pomiędzy byłym koszykarzem i klubem dojdzie już po zakończeniu finałów, by Redick miał relatywny spokój w trakcie pracy komentatorskiej. Buty na kołku zawiesił w 2021 roku. Od tamtej pory występuje przed kamerami w charakterze eksperta. Posiada dużą wiedzę na temat koszykówki, ale czy wystarczającą, by stworzyć cały sztab szkoleniowy i poprowadzić Lakers od upragnionego mistrzostwa? Dopóki LeBron jest w składzie, to jedyny cel, z jakim w LA mogą zaczynać rywalizację.