Bronny James kolejny sezon spędzi w NCAA jako zawodnik Trojans. Za rok może zgłosić się do draftu NBA i rozegrać mecz z albo przeciwko swojemu ojcu. LeBron James odpowiedział na pytania dotyczące przyszłości syna.
To nigdy nie była przepowiednia, lecz cel. LeBron James chce grać w NBA w tym samym czasie, w którym po parkietach najlepszej ligi świata i będzie biegał jego pierworodny - Bronny. Po dobrym sezonie w szkole średniej, LeBron Jr zdecydował się wybrać stypendium USC (Uniwersytetu Południowej Kalifornii), więc kolejny rok spędzi w NCAA z zespołem Trojans. Ten okres pozwoli skautom lepiej ocenić potencjał Jamesa i to, z jakim numerem - mniej więcej - trafi w drafcie 2024 do najlepszej ligi świata. Jego ojciec nigdy nie żartował opowiadając o ich wspólnej grze.
- Jeśli poradzi sobie z tym moja głowa, to moje ciało wymyśli sposób na to, jak przetrwać - mówił James o grze w NBA po 40-stce. - Zrobiłem w tej lidze, co zrobiłem. Mój syn będzie miał swoją własną historię. Zawsze będzie robił to, co będzie dla niego najlepsze. Cała rodzina będzie go wspierać w jego decyzjach. To, że ja chcę z nim grać w NBA, to nie znaczy, że to musi być jego cel. Nie mam nic przeciwko temu - dodał.
Zobacz także: Jokić odepchnął właściciela Suns
To wydaje się zdrowe podejście do kariery syna. Tym bardziej, że przygoda Bronny’ego z NBA ma jeszcze wiele znaków zapytania. Niektórzy eksperci przewidują dla niego kariere podobną do tej Jrue Holidaya. Jest niezwykle pracowitym młodym zawodnikiem, który chce się cały czas rozwijać. W NCAA spotka się z nieco innym poziomem koszykówki i poniekąd przygotuje go to do gry w NBA, ale też przetestuje jego gotowość. Niewykluczone, że Bronny wyjdzie z założenia, że rok w NCAA mu nie wystarczy i do draftu zgłosi się później.