Draymond Green rzadko gryzie się w język. Dziennikarze uwielbiają z nim rozmawiać, bo potrafi jednym zdaniem zapewnić im materiał na nagłówek. Zrobił to po jednym z ostatnich meczów.
Golden State Warriors nie grają w ostatnim czasie na miarę swoich możliwości. W dużej mierze wynika to z absencji lidera - Stephena Curry’ego, który z powodu kontuzji stopy opuści resztę sezonu zasadniczego. Niewykluczone, że będzie gotowy do gry na start play-offów. GSW z bilansem 48-28 zajmują 3. miejsce w tabeli zachodu i ciągle mogą wypaść poza TOP4, bo w zasięgu mają ich Dallas Mavericks, Utah Jazz i Denver Nuggets. Przegrali trzy ostatnie mecze.
Zobacz także: Jego powrót uratuje Lakers?
- Nigdy nie byłem częścią zespołu, który gra gorzej, gdy jestem na parkiecie. Niestety znaleźliśmy się w tym punkcie - przyznał szczerze Draymond Green. - Zdaję sobie sprawę, że wróciłem po poważnym urazie i straciłem 11 tygodni. Nie ma to jednak dla mnie znaczenia. Pracuję, by dobrze grać. Jestem w stanie dać tej drużynie więcej. Ostatnio tego nie robiłem… - dodał.
Problemem okazał się dysk w plecach zawodnika. Warriors cierpliwie przywracali go do pełni zdrowia. Drayowi trudno jednak wrócić do optymalnej dyspozycji. Z Greenem na parkiecie Warriors tracili w ostatnich siedmiu meczach około 117 punktów na sto posiadań, co jest najgorszym wynikiem w karierze skrzydłowego. Defensywa zespołu Steve’a Kerra całkowicie się posypała i jest to powód do niepokoju, zwłaszcza na parę tygodni przed startem najważniejszej fazy rywalizacji.