Nie, Sacramento Kings nie żartują - tam generalnie mało kto ma poczucie humoru. Tyrese Halliburton jednego dnia był wschodzącą gwiazdą drużyny, a drugiego się wyprowadzał.
Poruszaliśmy już ten wątek wcześniej. Sacramento Kings w tajemnicy przed wszystkimi, dogadało transfer Tyrese’a Haliburtona z Indianą Pacers, co było dla pozostałych 28 drużyn bardzo dziwne, bo gdyby mieli świadomość dostępności Haliburtona, również byliby gotowi przedstawić własną propozycję. Młody zawodnik w tym sezonie prezentował wysoką formę i wielu zaczęło o nim mówić jako o rozgrywającym, wokół którego Kings będą budować rotację.
- Gdy usłyszałem, że mogę zostać wytransferowany, to najpierw pomyślałem, że to jakiś żart - mówił Haliburton. - 30 minut później GM zadzwonił, że oddają mnie do Indiany. Nic nie wskazywało na to, że mnie przehandlują. Wiele osób mnie pytało, czy obawiam się deadline’u? A ja im mówię, że “nie, no co wy…”
Zobacz także: Lillard - lojalność ponad wszystko
Znacznie częściej rozprawiano na temat handlowania De’Aaronem Foxem, ale ostatecznie to wokół niego Sacramento Kings chcą budować zespół, a Domantas Sabonis ma być częścią komplementarną. Koniec końców nie powinniśmy być zaskoczeni takim rozwojem wydarzeń, bo Kings przyzwyczaili nas do niepopularnych decyzji. Wychowanek Iowa State w 4 meczach z nową drużyną notował średnio 20,8 punktu, 4,3 zbiórki i 11 asyst trafiając 48,3 FG% i 45,2 3PT%.