Liga kilka dni temu wszczęła śledztwo po słowach Jamesa Hardena, który podczas wizyty w Chinach publicznie uderzył w Daryla Moreya - sternika Philadelphii 76ers. Dochodzenie wykazało, że to Harden złamał ligowe przepisy.
Trwa spór pomiędzy Jamesem Hardenem i generalnym menadżerem Philadelphii 76ers - Darylem Moreyem. Jakiś czas temu koszykarz podczas wizyty w Chinach przyznał, że “Morey jest kłamcą i nigdy nie zagra w drużynie, której on jest częścią”. Sixers postanowili na to w żaden sposób nie odpowiadać. Najprawdopodobniej chodziło Hardenowi o obietnice, jaką GM zespołu miał mu złożyć zaraz po tym, gdy zawodnik wykorzystał opcję w kontrakcie. Rzekomo Morey zapewniał, że szybko Hardena wytransferuje.
Tak się jednak nie stało. Ekipa z Philly rozmawiała na temat wymiany z Los Angeles Clippers, którzy są rzekomo preferowanym przez Jamesa kierunkiem, ale z negocjacji nic nie wyniknęło. Gdy te wiadomości dotarły do koszykarza, ten postanowił odpalić działo. W końcu zamieszaniem wokół zawodnika oraz zespołu zwróciło uwagę ligi. NBA poinformowało, że przyjrzy się sprawie. Po kilku dniach śledztwa, wyszło na to, że to Harden nie dostosował się do ligowych przepisów i za swoje zachowanie musi zapłacić.
Zobacz także: Szczera deklaracja Curry’ego
Gracz za publiczne komentarze na temat Moreya został ukarany grzywną w wysokości 100 tys. dolarów. Jednak kara nie została wymierzona za obrażanie GM-a, lecz za groźby niewypełnienia kontraktu pod warunkiem transferu. Liga uznała, że to nie jest formalna droga złożenia prośby o wymianę i postanowiła ten proceder ukrócić, by w przyszłości inni gracze nie próbowali w podobny sposób wymusić działania na drużynie, z jaką są związani umową. W sprawę postanowiła się jednak wtrącić unia zawodników (NBPA), która nie zgadza się z karą dla Hardena.
Według NBPA - liga źle zinterpretowała słowa Hardena i ten w swoich komentarzach nie wskazuje na to, iż domaga się transferu. Związek postanowił więc stanąć w obronie zawodnika używając za argument semantykę. Zatem NBPA inaczej zrozumiało słowa wypowiedziane przez Hardena i na tej podstawie odwołało się od decyzji NBA. Zatem sprawa będzie jeszcze analizowana przez swego rodzaju sąd arbitrażowy, który ma pomóc NBA i NBPA podjąć w tej sprawie konkretna decyzję.