Do całej sytuacji doszło w meczu Cleveland Cavaliers z Miami Heat. Pomiędzy poziomem podłogi, a poziomem parkietu była około 25-centymetrowa różnica, która przyczyniła się do bardzo poważnej kontuzji Dru Smitha.
W drugiej kwarcie meczu Dru Smith chciał zablokować rzut Maxa Strusa i wyskoczył do bloku. Gdy spadał na parkiet, jego prawa noga zahaczyła o krawędź parkietu i noga zatrzymała się na posadzce. Smith zwijał się z bólu przy ławce rywali. Niestety diagnoza była koszmarna. Zerwane więzadło w kolanie oznacza dla młodego zawodnika koniec sezonu. Gdy Miami Heat obejrzeli nagranie z całego zdarzenia, dostrzegli, że kontuzję Smitha mógł spowodować parkiet. Okazuje się, że Cavs korzystają z niego od kilku lat.
Zobacz także: Davis prowadzi Lakers
– To niebezpieczny parkiet. Nie znam historii odniesionych tu kontuzji, ale w poprzednich latach mieliśmy tu kilka niebezpiecznych sytuacji, kiedy zawodnicy próbują zamykać kogoś w rogu. Całe szczęście nikomu wcześniej nic się nie stało. Niestety prędzej czy później musiało się coś wydarzyć. Blokujesz rzut, a potem spadasz. Wiedzieliśmy, co mogło się stać, gdy [Dru] się nie podnosił – komentował Erik Spoelstra.
Okazuje się, że Heat nie chcą tej sprawy tak zostawić i poprosili NBA o interwencję. 25-centymetrowa różnica wynika z tego, że pod parkietem jest lód, na którym swoje mecze rozgrywają Cleveland Monsters, zespół satelicki występujących w NHL Columbus Blue Jackets. Jednak takie rozwiązania stosuje się na wielu arenach i na żadnej nie ma tak niebezpiecznego spadu, jak w Cleveland. W podobnym tonie do Spoelstry wypowiadali się także LeBron James i Darvin Ham, więc NBA nie ma wyjścia i musi sprawdzić, o co chodzi.