Ekipa z Ohio nie zareagowała najlepiej na długą przerwę między seriami i przegrała pierwszy mecz serii z Pacers. Z kolei Warriors, po dwóch porażkach z rzędu w serii z Rockets, stanęli na wysokości zadania i wygrali siódmy mecz rywalizacji z Rockets.
Cleveland Cavaliers - Indiana Pacers 112:121 (0-1)
Wypoczęci Cavs nie byli gotowi na ofensywę prowadzoną przez Tyrese’a Haliburtona i Andrew Nembharda. Indiana Pacers wygrała pierwszy mecz półfinału wschodu rozgrywany w Ohio. W rotacji Cleveland Cavaliers ponownie zabrakło kontuzjowanego Dariusa Garlanda, który przez uraz palca w stopie stracił dwa ostatnie mecze serii z Miami Heat. Nie ma pewności, czy będzie gotowy na starcie numer dwa. Haliburton odegrał kluczową rolę w obronie, blokując rzut za trzy punkty Maxa Strusa na 2:12 przed końcem meczu, a następnie zamieniając to na layup, który dał Pacers 10-punktowe prowadzenie. Indiana trafiła 19 z 36 rzutów zza łuku. Cleveland, które w sezonie regularnym było drugie w lidze pod względem trafionych trójek (średnio 15,9 na mecz), tym razem trafiło tylko 9 z 38 prób. Cavaliers przez większość spotkania gonili wynik, zdołali wyjść na prowadzenie w czwartej kwarcie, ale nie potrafili go utrzymać. Indiana miała 12 punktów przewagi w trzeciej kwarcie, zanim Cleveland odpowiedziało serią punktową. Cavs wyszli na prowadzenie 102:101 po rzucie wolnym Maxa Strusa, ale rzut za trzy Haliburtona zapoczątkował serię 15:4 dla Pacers. Każdy z pięciu starterów Pacers zakończył z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. 23 punkty (5/6 3PT), 6 asyst Nembharda oraz 22 punkty, 13 asyst Haliburtona. Dla Cavs 33 punkty (13/30 FG), 5 zbiórek, 4 asysty Donovana Mitchella oraz 20 punktów i 10 zbiórek Evana Mobleya.
Houston Rockets - Golden State Warriors 89:103 (3-4)
Przed rozpoczęciem spotkania sztab Warriors potwierdził, że z powodu choroby na parkiecie zabraknie Gary’ego Paytona II, co było potencjalnym problemem, ponieważ GP zapewniał defensywie swojej drużyny dużo energii w trakcie całej serii. Mimo to goście rozpoczęli obiecująco. Draymond Green trafił dwie pierwsze próby za trzy. Obie ekipy na tym etapie spotkania wyglądały bardzo dobrze po bronionej stronie parkietu. Kwartę zamknął Buddy Hield trafiając trójkę z 10 metrów i Warriors prowadzili 23:19. Stephen Curry swoje pierwsze punkty w meczu zdobył w ostatnich sekundach drugiej kwarty trafiając z dystansu. Obrona Houston Rockets zamykała każdą otwartą przestrzeń dla lidera Warriors. Uwagę skupioną na Stephie wykorzystywał za to Buddy Hield, który zanotował w trakcie pierwszych 24 minut 22 punkty trafiając 6/7 za trzy. Po pierwszej połowie goście z San Francisco prowadzili 51:39 i oglądaliśmy naprawdę dużo obrony strefowej, która odgrywa w tej serii kluczową rolę i to dla obu ekip. Sengun i Amen Thompson próbowali jak najszybciej przywrócić swój zespół do rywalizacji. Seria 14:4 gospodarzy zmusiła trenera Steve’a Kerra do skorzystania z przerwy na żądanie. Rockets zaczęli dusić ofensywę Warriors, a trójka Jabariego Smitha Jr’a zredukowała stratę do 3 punktów (60:63). Na początku czwartej kwarty prowadzenie GSW ponownie urosło do 13 oczek po osobistym runie 5:0 Stepha, który w drugiej połowie stanowił dla defensywy Rockets znacznie większy problem. Rockets nie potrafili wykorzystać faktu, że Warriors w czwartej kwarcie mieli 4-minutowy ofensywny przestój. Na 3:22 przed końcem Warriors prowadzili 88:74 po dwóch rzutach wolnych i rzucie z półdystansu Jimmy’ego Butlera. Sprawę załatwiły dla GSW trójki Curry’ego i Hielda w dwóch kolejnych posiadaniach. W kolejnej rundzie gracze Steve’a Kerra zagrają z Minnesotą Timberwolves. 33 punkty (9/11 3PT) Hielda. Kolejne 22 punkty, 10 zbiórek i 7 asyst Curry’ego oraz 20 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst Butlera. Dla Rockets 24 punkty, 9 zbiórek i 3 asysty Thompsona oraz 21 punktów, 14 zbiórek i 5 asyst Senguna.