Stephen Curry nie był zachwycony tym, w jaki sposób jego zespół potraktował szósty mecz serii z Sacramento Kings, więc przed siódmym spotkaniem postanowił zadbać o to, by drużyna usłyszała jego głos.
35-letni Stephen Curry nadal ma mało i nadal chce walczyć o kolejne mistrzostwa. W poprzednim sezonie wrócił z Golden State Warriors na koszykarski szczyt i zdobył czwarty pierścień. Teraz jego zespół pokonał Sacramento Kings w pierwszej rundzie play-offów Zachodniej Konferencji i w półfinale zmierzy się z Los Angeles Lakers. Przed siódmym starciem z Kings, Stephen Curry poprosił swoich kolegów o chwilę uwagi. Jego przekaz był tak mocny, że niektórzy mieli ciarki. Poprosił by ci, którzy nie wierzą, nie wsiadali do autobusu.
Zobacz także: “Niczego nie żałuje”
- Naprawdę miałem ciarki… "30-stka", to ktoś wyjątkowy - mówił Andrew Wiggins. - Jesteśmy w miejscu, z którego albo upadniemy, albo z którego się podniesiemy. Gdy to powiedział, nie miałeś innego wyboru jak dać z siebie wszystko - przyznał Draymond Green. - Sprawił, że wszyscy byliśmy skupieni na zadaniu. Jeśli wsiadasz do tego autobusu, to poświęcasz się dla drużyny, bez względu na to czy grasz zero minut, czy 40. Przygotuj swoje ciało i umysł na szansę, jaka przed nami stoi. W poprzednim meczu zostaliśmy upokorzeni i nigdy nie pozwolimy, by zakończyć sprawę w ten sposób - dodał Green, cytując Curry’ego.
Steph jest pierwszym graczem w historii NBA, który w meczu numer siedem dobił do 50 punktów. Jego fenomenalny występ napędził Golden State Warriors do zwycięstwa. Steve Kerr jako trener GSW ma bilans 19-0 w seriach play-off zachodu. To niesamowita statystyka, która podkreśla, że mówimy o dynastii. Tą czeka jednak kolejny sprawdzian, bowiem raz jeszcze na drodze Curry’ego i spółki stanie LeBron James, któremu raz udało się Warriors pokonać. Seria pomiędzy obecnymi mistrzami NBA i Los Angeles Lakers będzie miała wiele pasjonujących wątków.