Ben Simmons zagrał minionej nocy po raz pierwszy w swojej karierze przeciwko 76ers w Filadelfii. Australijczyk został wygwizdany i wybuczany, ale nie zrobiło to na nim zbyt wielkiego wrażenia.
- Myślałem, że będą głośniejsi – powiedział po meczu.
Simmons stał się w Filadelfii wrogiem publicznym po nieudanych półfinałach Konferencji Wschodniej w 2021 roku. Koszykarz nie podołał psychicznie wyzwaniu i grał zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Następnie poprosił o transfer i odmówił trenowania z drużyną. Po długich tygodniach, ostatecznie został wytransferowany do Brooklyn Nets za Jamesa Hardena.
Minionej nocy Australijczyk był wygwizdywany podczas rozgrzewki oraz za każdym razem, gdy miał kontakt z piłką. Najgłośniej zrobiło się w momencie, gdy Ben przestrzelił dwa rzuty wolne. Radość była podwójna, bowiem gdy zawodnik pudłuje dwa rzuty wolne w drugiej połowie, miejscowa restauracja rozdaje fanom darmowe nuggetsy.
- To było miłe wsparcie w Filadelfii. Wieloletni fani Sixers wspierają mnie, więc to było naprawdę miłe, że ich spotkałem. Zrobiłem w Filadelfii dobre rzeczy i uważam, że powinno to być szanowane – dodał Simmons.
W przegranym 106:115 meczu Simmons zanotował 11 punktów, 11 asyst, 7 zbiórek, 3 przechwyty oraz 3 straty. Trafił też dobre 4 z 7 rzutów z gry.