Mamy wobec tej współpracy naprawdę duże oczekiwania. Victor Wembanyama wkrótce rozpocznie wspólne treningi z nowymi kolegami z drużyny. Jego gra z Jeremym Sochanem może być dla przyszłości Spurs kluczowa.
Rok temu to Jeremy Sochan stał na tej samej scenie i ściskał dłoń komisarza Adama Silvera, gdy San Antonio Spurs wybrali go z 9. numerem w drafcie. Poprzedniej nocy wrócił do Nowego Jorku, ale tym razem po to, aby przywitać swojego nowego kolegę z drużyny - Victora Wembanyamę wybranego z “jedynką”. Panowie mieli okazję grać na jednym parkiecie, ale nigdy dla tej samej drużyny. Połączą siły w NBA i w Teksasie wiele sobie po tej dwójce obiecują. Panowie wymienili się uprzejmościami zaraz po tym, gdy Wemby zszedł ze sceny.
- Niesamowicie pracuje nogami i ma czucie gry. Bardzo dobrze się porusza. Jest naprawdę wszechstronnym graczem. Jego wzrost daje mu ogromną przewagę. [...] Obaj jesteśmy dość uniwersalni, zwłaszcza w obronie. Dobrze broni kosza dzięki swoim warunkom, a ja rozbijam ofensywę rywala od pozycji jeden do pozycji pięć. W ataku myślę, że będę mógł mu dostarczać piłkę w odpowiedni miejsca i dla niego rozgrywać. Postaram się mu ułatwić grę. Moim zdaniem bardzo dobrze się będziemy uzupełniać - przyznał Sochan w rozmowie z Alexem Kennedym z Basketabll News.
Zobacz także: Reprezentant Polski kolegą Stepha?
Spytany o relacje z Wembanyama, Sochan przyznał, że panowie kilka razy ze sobą rozmawiali, ale nic poza tym. Można jednak odnieść wrażenie, że to się bardzo szybko zmieni, bowiem Sochan ma duża łatwość nawiązywania kontaktów i budowania wokół siebie pozytywnej atmosfery. Przed zespołem z San Antonio naprawdę ekscytujący sezon. Mają w swojej rotacji kilka młodych utalentowanych graczy, więc perspektywa na przyszłość jest obiecująca. Nas rzecz jasna szczególnie będzie interesował rozwój duetu Wembanyama - Sochan.