Sochan zapewnia: Jeśli będę zdrowy, to zagram

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Jeremy Sochan był gościem Łukasza Szwondera w podcaście. Reprezentant Polski i koszykarz San Antonio Spurs opowiedział o swoim pierwszym sezonie na parkietach NBA, grze w kadrze czy relacjach z Greggiem Popovichem i Victorem Wembanyamą.

- Oglądaliśmy tutaj mecz reprezentacji Polski. Gratulacje dla całej kadry, ale również wszystkich, którzy byli w Gliwicach - kibiców i trenerów. To świetnie, że gramy dalej. Mam nadzieję, że dołączę do drużyny i też będę grał. Nie mogę się doczekać. Chciałbym zagrać w turnieju eliminacyjnym. Myślę, że jeśli będę zdrowy, to na pewno tam będę. Nie mogę się tego doczekać - przyznał.


Skrzydłowy już jakiś czas temu namawiał do gry w kadrze Brandina Podziemskiego. Nowy koszykarz Golden State Warriors ma polskie korzenie i niewykluczone, że dołączy do kadry w przyszłym roku wraz z Sochanem.


- Przed sezonem rozmawiałem kilka razy z Brandinem Podziemskim. Przed Draftem trenował w San Antonio, poszło mu bardzo dobrze. Jest zawodnikiem, który też jest agresywny. Powinniśmy się dogadać. Chce grać dla kadry i myślę, że jest otwarty na wspólną grę w następne lato - kontynuował. 


Polak nie ukrywa, że jest wdzięczny, iż ma okazję rozwijać się pod okiem Gregga Popovicha, którego uważa za najlepszego trenera w historii NBA. 


- Zawsze są trudne momenty z trenerem. To jest Gregg Popovich, najlepszy trener, jakiego widział świat. Ma momenty, w których jest trudny, ale ma też takie, w których jest pozytywny, zabawny, pomaga. Przed meczem z Utah Jazz trenowaliśmy rzuty, to było kiedy przegraliśmy 16 meczów pod rząd. Popowi się to nie podobało i podczas rozgrzewki graliśmy 1 na 1 czy 3 na 3 kilka godzin przed meczem i to był ten moment, kiedy pomyślałem "o kurcze, on jest tutaj królem". Było też wiele pozytywnych momentów, w których nam pomagał - opowiadał.


W nadchodzącym sezonie Sochan będzie miał okazję grać z Victorem Wembanyamą, czyli jedynką tegorocznego draftu. Przyznał, że deszczenie mieli okazji grać 1 na 1, ale w przeszłości mieli już okazję rywalizować. 


- Victor jest naprawdę wielki. Nawet ja muszę patrzeć na niego do góry. Jak wsadza, co zobaczycie w następnym sezonie, to jest dla niego bardzo łatwe. Jest wielki, lekki i będzie to widać na boisku. Nie wiem jak to się stało. Grałem z nim, kiedy byliśmy we Francji. Miałem może 13-14 lat, on był ode mnie rok młodszy. Nie wiem jak do tego doszło, że teraz jesteśmy w San Antonio i gramy w NBA - dodał. 


Sochan jest w San Antonio odpowiedzialny nie tylko za obronę, ale także za dbanie o dobrą atmosferę wewnątrz drużyny. Co ciekawe - Victor Wembanyama zdążył już przefarbować włosy, z czego słynie właśnie Jeremy. 


- Jeżeli chodzi o włosy Victora, to mamy po prostu fajny klimat. Kiedy trenowaliśmy jednego dnia zapytał się o kontakt do osoby, która farbuje mi włosy. Zapytałem "Na pewno?". Odpowiedział "Czemu nie?". Dałem mu, zrobił to w niedzielę i w poniedziałek pojawił się na treningu z niebiesko-różowo-fioletowymi włosami. Fajnie, że mamy taki klimat, żartowaliśmy nawet na naszej grupie, że zobaczymy, kto będzie miał inne włosy przed naszym pierwszym meczem. 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes