Wszystko wyglądało naprawdę dobrze, gdy zdobyli swoje pierwsze mistrzostwo. Można było odnieść wrażenie, że dopiero się rozpędzają i najlepsze przed nimi. Potem nastąpiło załamanie, które ciągnie się do tej pory.
Pomimo tego, że Los Angeles Lakers są na 7. miejscu w tabeli Zachodniej Konferencji i nadal mają szansę na bezpośredni awans do play-offów, sezon 2022/23 miał wyglądać dla drużyny zupełnie inaczej. Walka w czołówce tabeli i jasny status jednego z pretendentów do tytułu. Tymczasem jeszcze kilka tygodni temu mało kto wierzył, że Lakers stać na cokolwiek dobrego. Zespół uratowały transfery poczynione przy okazji trade-deadline, a także rosnąca forma dwójki liderów składu - Anthony'ego Davisa oraz LeBrona Jamesa.
Zobacz także: Wiggins jednak nie zagra
Jeden z użytkowników reddita przytoczył ciekawą statystykę. Okazuje się, że duet Davis - James po raz pierwszy od 21 stycznia 2021 roku rozegrał ze sobą pięć meczów z rzędu. Minęło dokładnie 798 dni! W tym czasie Lakers nie mogli pozbierać swojej rotacji w jedną całość. Jak nie wypadał z gry jeden, to problemy miał drugi albo obaj na raz. Kolejne sezony przynosiły rozczarowujący koniec. Jednak skoro w końcu udało się przełamać barierę pięciu wspólnych meczów, to może oznacza to dla LAL lepsze czasy?
De facto spotkanie z Los Angeles Clippers było szóstym meczem z rzędu, w którym obaj panowie wyszli na parkiet. Przed końcem sezonu zasadniczego czekają ich rywalizacje z Phoenix Suns oraz Utah Jazz - oba w Crypto.com Arena. Jeżeli LAL chcą walczyć o bezpośredni awans do play-offów, trudno będzie im zrezygnować z pomocy LBJ-a czy AD. Z drugiej jednak strony muszą zadbać o to, by obaj mieli odpowiednio dużo sił na rywalizację w fazie posezonowej, więc niewykluczone, że zostaną odsunięci od gry.