Najciekawszym starciem przedsezonowym poprzedniej nocy był mecz pomiędzy Brooklyn Nets i Philadelphią 76ers. Po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć w akcji tercet, który ma podbić wschodnią konferencję.
Na razie jednak Brooklyn Nets przegrali z Philadelphią 76ers i przed nimi jeszcze wiele pracy, by osiągnąć optymalną dyspozycję. Steve Nash jest bardzo cierpliwy wobec procesu. Zobaczymy, czy cierpliwości wystarczy także Kyriemu Irvingowi i Kevinowi Durantowi. Nie powinniśmy jednak na siłę szukać wokół Nets dram (te z czasem pojawią się same). Poprzedniej nocy Sixers mieli więcej argumentów, nawet pomimo absencji Joela Embiida, Jamesa Hardena, Danuela House’a oraz P.J.-a Tuckera.
Zobacz także: Ogromne pieniądze dla maskotek
To był szczególnie ważny mecz dla Bena Simmonsa. Australijczyk zanotował swój debiut w koszulce Brooklyn Nets. W trakcie 19 minut zapisał na konto 6 punktów i 5 asyst trafiając 3/6 z gry. Nie oddał żadnego rzutu za trzy. Obrona Nets w pierwszej kwarcie pozwoliła rzucić rywalowi aż 42 punkty. Philadelphia 76ers trafiła w tym czasie 8/14 prób za trzy. W drugiej kwarcie Nets udało się odrobić część strat i na drugą połowę Sixers wracali z prowadzeniem 65:62. Jednak trener Steve Nash już więcej ze swojego tercetu nie korzystał.
W trakcie trzeciej i czwartej kwarty zespół Doca Riversa całkowicie kontrolował wydarzenia na parkiecie. Najlepiej punktującym graczem Szóstek był Tyrese Maxey, który przy absencjach musiał zwiększyć produktywność. Skończył zawody z dorobkiem 20 punktów trafiając 6/8 z gry. Z ławki po 15 punktów zapewnili od siebie Furkan Korkmaz i Julian Champagnie. Dla Nets z kolei 13 oczek, 4 zbiórki i 4 asysty od Kevina Duranta i 12 punktów, 4 zbiórki Nica Claxtona. Irving dołożył 9 oczek, 4 zbiórki i 3 asysty.