Co ciekawe, poprzedniej nocy oczy obserwatorów wcale nie były skierowane na powrót Ziona Williamsona czy jakikolwiek inny mecz pre-season NBA. Ciekawszym widowiskiem było spotkanie pomiędzy zespołami z G-League oraz ligi francuskiej.
Dlaczego? Ponieważ naprzeciw siebie wyszło dwóch graczy, którzy rywalizują o “jedynkę” kolejnego draftu. Chodzi o Victor Wemabnyamę oraz Scotta Hendersona. Panowie przed spotkaniem wypowiadali się o sobie z dużym respektem, ale podkreślali także swoje zalety w walce o pierwszy pick. Poprzedniej nocy mogli te argumenty przenieść na parkiet i stanąć do bezpośredniego pojedynku. Mówimy tutaj o dwóch młodych i naprawdę utalentowanych koszykarzach, na których zęby ostrzy sobie co najmniej kilka zespołów.
Mówi się, że dla takich graczy drużyna jest gotowa poświęcić sezon i tankować, by tylko zmaksymalizować swoje szanse na pierwszy wybór draftu. Wembanyama kolejny sezon spędzi w Metropolitans 92, czyli zespole z francuskiej najwyższej klasy rozgrywkowej. Natomiast Henderson zagrał grał dla G-League Ignite, czyli zestawu graczy z zaplecza NBA. Wembanyama wyglądał odrobinę lepiej, ale to nie oznacza od razu, że Henderson nie zasłużył na jedynkę. Ich rywalizacja będzie trwała cały rok.
Zobacz także: Tajemnicza choroba Townsa
Francuz zanotował 37 punktów trafiając 7/11 z dystansu! Do tego dołożył 3 bloki i robił na parkiecie w zasadzie wszystko. Po atakowanej stronie parkietu nie ma rzeczy, której Victor nie potrafi. Henderson odpowiedział 28 oczkami, 9 asystami i 5 zbiórkami, co również daje konkretną linijkę i spory ból głowy dla wszystkich skautów i menedżerów, którzy będą musieli pomiędzy nimi wybierać. Na ten moment jednak większe szanse na wybór z pierwszym numerem draftu daje się Wembanyamie.
Warto podkreślić, że Francuz równie imponujący potrafi być w obronie. Rywal często zmuszony jest przez niego zmieniać kierunek lub całkowicie rezygnować z akcji, bo Victot wie, jak wykorzystać swoje warunki fizyczne. Henderson z kolei zaprezentował swoje wysokie umiejętności kreowania własnego rzutu i rzutu kolegów. Coraz lepiej wygląda jego skuteczność. Skauci twierdzą, że ma potencjał na TOP 10 gracza w NBA, ale Wembanyama to talent na miarę LeBrona Jamesa, ponieważ nie ma w NBA nikogo takiego jak on.