Już w niedzielę 12 grudnia Stephen Curry będzie miał szansę, by jeszcze grubszym piórem zapisać swoje nazwisko na kartach historii. Do rekordu Raya Allena pozostał mu tylko krok…
Stephen Curry musiałby trafić w meczu z Philadelphią 76ers dziesięć rzutów za trzy punkty. Wydaje się, że ocieramy się o science-fiction, ale w przypadku lidera Golden State Warriors to wcale nie jest coś oderwanego od rzeczywistości. W przekroju całej swojej kariery rozegrał 22 mecze, w których trafił dziesięć lub więcej rzutów za trzy punkty. Mając z tyłu głowy fakt, że może pobić rekord Raya Allena w jednym meczu, może być szczególnie zmotywowany.
Zobacz także: Lakers nie dali rady Grizzlies
To oczywiście nie są dobre informacje dla Philadelphii 76ers. Trener Doc Rivers musi uczulić swoją obronę na fakt, że Curry będzie w tym starciu szczególnie aktywny za linią trzech punktów. Jeśli się zawodnikowi Warriors powiedzie, zostanie nowym najlepszym strzelcem za trzy w historii ligi i dobije do liczby Allena potrzebując 514 meczów mniej. Sugar Ray skończył karierę z 2973 trafieniami. Curry powinien ten rekord mocno wyśrubować.
W poprzednim meczu Steph trafił sześć trójek przeciwko Portland Trail Blazers. Obrona PTB ścigała go po całym parkiecie, by tylko nie pobił rekordu przeciwko nim. To dopiero byłaby historia, ale Blazers mając świadomość tego, że Curry’ego stać na szalone rzeczy, woleli nie ryzykować, choć i tak przegrali. Jeśli liderowi GSW nie uda się przeciwko Sixers, zrobi to przeciwko Indianie Pacers lub New York Knicks w Madison Square Garden. Czy ktoś kiedykolwiek zbliży się do liczb Stepha?