Z bardzo dobrej strony w swoim pierwszym meczu Ligi Letniej zaprezentował się pierwszoroczniak Philadelphii 76ers. VJ Edgecombe dominował i przedstawił wszystko, na co w Sixers liczyli wybierając go z 3. numerem w drafcie.
To właśnie dlatego większość drużyn miała VJ-a Edgecombe'a na trzecim miejscu swoich list draftowych – i dlaczego to właśnie Filadelfia nie mogła z niego zrezygnować. Edgecombe zachwycił w swoim debiucie w Lidze Letniej, zdobywając 28 punktów i pokazując swoją siłę, płynność gry, rzut z kozła, umiejętność kreowania oraz solidną – jak na Ligę Letnią – grę w obronie. Jego styl gry idealnie pasuje do charakteru Ligi Letniej, przypominającej bardziej widowiskowe mecze pokazowe. Edgecombe potrafił dostosować się do okoliczności.
W bezpośrednim starciu pokonał Ace’a Baileya, wybranego przez Utah Jazz z numerem 5. Bailey zdobył tylko 8 punktów przy skuteczności 3/13 z gry. Miał wyraźne problemy z kreowaniem własnych rzutów, co nie jest zaskoczeniem – było wiadomo, że musi popracować nad kozłem, a także nie dysponuje takimi warunkami atletycznymi jak Edgecombe, by łatwo tworzyć sobie przestrzeń. Niemniej jednak Bailey dobrze wyglądał bez piłki, co może być atutem, który trener Jazz - Will Hardy, wykorzysta w trakcie sezonu.