Nie miał ten mecz większej historii, bowiem Golden State Warriors od początku narzucili zabójcze tempo, któremu San Antonio Spurs nie potrafili sprostać. Ostatecznie starcie skończyło się blow-outem.
WARRIORS - SPURS 132:95
Z uwagi na to, że Klay Thompson musi od czasu do czasu odpoczywać, by nie przeciążać swojego ciała, Jordan Poole poprzedniej nocy wrócił do gry w pierwszym składzie. To podziałało na zawodnika Golden State Warriors stymulująco i w efekcie rozegrał najlepszy mecz w sezonie. Czyżby to miało rozwiązać część problemów zespołu Steve’a Kerra? Przesunięcie Poole’a do pierwszego składu, a korzystanie z Thompsona jako rezerwowego jest opcją, która po meczu z San Antonio Spurs sztab szkoleniowy musi rozważyć.
Zobacz także: Durant się rozpędza?
Jeremy Sochan spędził na parkiecie 25 minut i w tym czasie zanotował na swoje konto 12 punktów (5/13 FG, 0/3 3PT, 2/3 FT), 7 zbiórek oraz przechwyt. Wyjątkowo wyszedł jako rozgrywający z uwagi na braki w rotacji swojej drużyny. O ile zazwyczaj chwalimy go za współczynnik +/-, poprzedniej nocy był pod tym względem najgorszy w swojej drużynie, ponieważ gdy przebywał na parkiecie Spurs stracili aż 34 punkty. Młody zespół Gregga Popovicha nie był w stanie odeprzeć ataków wyraźnie podrażnionego słabym startem sezonu 2022/23 mistrza NBA. Po tym meczu obie ekipy mają taki sam bilans (6-8).
Poole na 8 minut przed końcem meczu zszedł na ławkę rezerwowych, bo sprawa zwycięstwa jego zespołu była już załatwiona. Zanotował 36 punktów (13/20 FG, 5/10 3PT), 2 zbiórki, 2 asysty i 3 przechwyty. Dzięki wysokiej przewadze trener Kerr mógł częściej korzystać z zawodników rezerwowych. 17 oczek (6/7 FG, 5/6 3PT), 4 zbiórki i 4 asysty Anthony’ego Lamba. Kolejnych 15 punktów (5/8 FG, 3/4 3PT) Jonathana Kumingi. Po stronie SAS 15 punktów z 15 rzutów Keldona Johnsona. W kolejnym meczu Spurs zagrają na wyjeździe z Portland Trail Blazers.