Steve Kerr podjął decyzję, iż w starciu z San Antonio Spurs na parkiet nie wybiegną liderzy jego rotacji. To oznaczało, że trener Golden State Warriors jest gotów na ewentualną porażkę.
To był dla ekipy z San Francisco drugi mecz w back-to-back. Steve Kerr postanowił, że Stephen Curry, Klay Thompson, Draymond Green (leczy uraz łydki) oraz Andrew Wiggins nie wyjdą na parkiet. To postawiło przed resztą rotacji GSW bardzo trudne zadanie. San Antonio Spurs po pierwszej połowie prowadzili 69:61. Po trafieniu Mosesa Moody’ego na początku trzeciej kwarty strata zmalała do punktu, ale w kolejnych minutach Spurs wyraźnie przejęli lejce.
Zbudowali 17-punktowe prowadzenie i postawili się w dobrej pozycji do zakończenia nocy z wygraną. Rezerwowy garnitur Warriors nie miał jednak zamiaru tak łatwo rezygnować. W trakcie finałowych 12 minut podopieczni Kerra przypuścili szaloną pogoń, na co defensywa Spurs nie była przygotowana. Run 25:10 pozwolił Warriors doprowadzić do remisu 114:114 po punktach pierwszoroczniaka Jonathana Kumingi na 2:34 przed końcem spotkania.
Zobacz także: Nikt nie chce z nim grać?
Za chwilę trójka Damiona Lee wyprowadziła GSW na prowadzenie. Spurs zdołali odpowiedzieć, gdy po trafieniu Dejounte Murraya odzyskali przewagę, choć tylko jednopunktową (120:119). Ostatnie słowo należało do gości z Bay Area, dla których najpierw za trzy trafił Jordan Poole, a wszystko na linii wolnych zamknął Lee. Kerr mógł czuć dumę, bo jego zawodnicy walczyli dzielnie do samego końca i gdy przyszedł odpowiedni moment, podejmowali słuszne decyzje.
31 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst zapisał na swoje konto Poole, który ma jeszcze ogromny potencjał do wykorzystania. 21 oczek i 5/10 za trzy zapewnił Damion Lee oraz 20 oczek, 7 zbiórek Mosesa Moody’ego. Z ławki 19 punktów dołożył pierwszoroczniak Jonathan Kuminga. Dla drużyny z San Antonio 27 oczek, 9 zbiórek i 9 asyst zanotował młody lider rotacji Dejounte Murray. 21 punktów i 4 asyst dołożył Keldon Johnson.