Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów poprzedniej nocy było starcie pomiędzy Chicago Bulls i Golden State Warriors w United Center. Pechowo skończyło się dla Zacha LaVine’a.
Podopieczni trenera Steve’a Kerra przyjechali do Chicago podrażnieni tym, co stało się w Milwaukee. Zależało im na tym, by się jak najszybciej odkuć i wrócić na zwycięską ścieżkę. Poprzedniej nocy grali bez Klaya Thompsona, którego sztab szkoleniowy nie chce nadwyrężać. Jeszcze za szybko, by Thompson grał w meczach back-to-back. Już pierwsza kwarta potwierdziła, że goście z San Francisco mają zupełnie inną energię, niż w starciu z Bucks.
W międzyczasie jednak Chicago Bulls stracili Zacha LaVine’a. W pierwszych minutach meczu jeden z najlepszych graczy rotacji Billy’ego Donovana doznał kontuzji lewego kolana. Starał się zebrać piłkę i poczuł dyskomfort, o czym od razu powiadomił sztab. Schodził o własnych siłach, ale do gry już nie wrócił. Takie momenty, zawsze budzą niepokój, zwłaszcza w przypadku zawodnika, który przeszedł wcześniej zerwanie więzadła (w 2017 w Minnesocie). Jednak w obozie Bulls panuje optymizm, że uraz nie jest aż tak poważny. Wkrótce poznamy wyniki szczegółowych badań.
Zobacz także: Kings zrugani przez ligę
Utrata LaVine’a mocno jednak podcięła Bulls skrzydła. Drugą kwartę Warriors wygrali 41:19 i poczęstowali Bulls dokładnie tym samym, czym dzień wcześniej GSW zostali poczęstowani przez mistrzów NBA. Na przerwę drużyny schodziły z 31-punktową różnicą, która w drugiej połowie ciągle rosła ostatecznie zatrzymując się na 42 oczkach. Warriors wygrali wszystkie kwarty, skutecznie rozładowując swoją złość na przeciwniku.
W całym meczu gracze z San Francisco rzucali na skuteczności 56,4 FG% i 45,2 3PT% (19/42). Z ławki 25 punktów (10/12 FG) debiutanta Jonathana Kumingi. Dobry mecz rozegrał Andrew Wiggins notując 21 oczek (8/11 FG), 4 zbiórki i 6 asyst. 22 oczka i 5 asyst Jordana Poole’a oraz 19 punktów Stephena Curry’ego, którego minuty został skrócone przez blow-out. Po stronie Bulls 20 oczek z ławki Coby’ego White’a i 19 punktów, 14 zbiórek oraz 5 asyst Nikoli Vucevicia.