Los Angeles Lakers stanęli poprzedniej nocy przed naprawdę trudnym zadaniem. Przeciwko Charlotte Hornets musieli sobie poradzić bez LeBrona Jamesa oraz Anthony’ego Davisa.
Siłą rzeczy więc duża część obowiązków spadła na Russella Westbrooka. LeBron James nie zagrał z powodu obolałego kolana, natomiast Anthony Davis w starciu z Philadelphią 76ers doznał drobnego urazu nadgarstka i zespół nie był pewny, czy powinien z niego korzystać, więc na wszelki wypadek AD został odsunięty od gry. Na pewnym etapie Charlotte Hornets wyszli na 20-punktowe prowadzenie i wszystko szło dla gospodarzy zgodnie z planem.
Skutecznie wykorzystali fakt, że Lakers wyszli na parkiet bez dwójki swoich liderów. Jednak, gdy zespoły wróciły z szatni, Russell Westbrook poczuł się w obowiązku, by zadbać o wynik. W samej drugiej połowie zanotował 30 punktów. Po około 10 minutach trzeciej kwarty Lakers odrobili całą stratę i zabawa rozpoczęła się na nowo. Na 6 minut przed końcem Hornets odrobili część strat i wyszli na 10-punktowe prowadzenie (101:91).
Zobacz także: Miły gest Embiida
Jednak w głównej mierze za sprawą dobrej gry Westbrooka, Lakers zdołali doprowadzić do interesującej końcówki. Ostatni rzut miał należeć właśnie do Russella, który miał jasny wybór - rzut za dwa na dogrywkę lub rzut za trzy na zwycięstwo. Na tablicy pozostało 9 sekund, a West złapał piłkę na szczycie. Zszedł na lewą stronę i przejął go Miles Bridges. Russ miał wrażenie, że obrońca zostawił mu za dużo miejsca i odpalił trójkę. Piłka nie znalazła drogi do kosza.
Hornets na 0,2 sekundy przed końcem dołożyli punkt z linii wolnych i Lakers więcej szans nie mieli. Westbrook skończył mecz z dorobkiem 35 punktów (12/23 FG, 3/7 3PT), 4 zbiórki oraz 5 asyst. Po meczu mówił, że nie ma do siebie pretensji o rzut na zwycięstwo. Z ławki 19 oczek, 5 zbiórek i 5 asyst Carmelo Anthony. Po stronie Hornets 26 oczek, 8 zbiórek i 6 asyst Milesa Bridgesa. Po 20 punktów dołożyli LaMelo Ball i Terry Rozier, a z ławki 22 punkty dołożył Ish Smith.