Gorąca atmosfera w Target Center niosła Minnesotę Timberwolves do zwycięstwa. Jednak gracze Chrisa Fincha nie wytrzymali ciśnienia i w końcówce całkowicie się rywalowi poddali.
W takich meczach wychodzi na wierzch brak doświadczenia, zwłaszcza w rywalizacji play-off. Minnesota Timberwolves, niesiona dopingiem swoich kibiców, prowadziła po pierwszej kwarcie 39:21. W drugiej odsłonie Memphis Grizzlies udało się odpowiedzieć i dzięki znakomitej postawie Desmonda Bane’a, zeszli do -7 rozpoczynając trzecią kwartę z wynikiem 51:44 dla rywala. Wolves mieli jednak wystarczająco dużo kreatywności, by zorganizować jeszcze jeden run.
Tym razem przewaga gospodarzy sięgnęła już 26 punktów! Zwycięstwo podopieczni trenera Chris Fincha mieli na tacy i to pomimo faktu, że Karl-Anthony Towns miał problemy z faulami i jego czas gry został znacząco ograniczony. Dodatkowo całkiem obok meczu przechodził Ja Morant, który nie radził sobie z fizycznością w obronie Patricka Beverleya. Grizzlies jednak po raz kolejny udowodnili, że w gruncie rzeczy nie potrzebują swojego lidera w topowej formie, by wygrywać mecze.
Zobacz także: Middleton i Booker po diagnozach
Czwarta kwarta była całkowitą dominacją podopiecznych Tylera Jenkinsa. Cały zespół z Memphis wykazał się niesamowitą cierpliwością i zawziętością. Potężny run w czwartej kwarcie zatrzymał Wolves na zaledwie 12 punktach podczas ostatnich 12 minut. Bane doprowadził do remisu, a następnie Grizz konsekwentnie budowali przewagę. Sześć punktów z rzędu Brandona Clarke’a i wielki rzut za trzy Dillona Brooksa uciszyły całe Target Center. To był największy come-back Grizz od 8 lat.
Morant dostał wsparcie, jakiego nie dostaje wielu innych liderów w NBA. Skończył mecz z dorobkiem 16 punktów i 10 asyst trafiając zaledwie 5/18 FG. Desmond Bane zapewnił od siebie 26 punktów na skuteczności 7/15 za trzy. Z ławki znakomicie grał Brandon Clarke z 20 oczkami i 8 zbiórkami. Po stronie Wolves wyróżniał się D’Angelo Russell notując 22 punkty, 5 zbiórek oraz 8 asyst. Z 19 punktami i 7 zbiórkami mecz zakończył Anthony Edwards.
TIMBERWOLVES - GRIZZLIES 95:104