Mówimy o prawdopodobnie największej przepychance w historii Euroligi. Graczom Realu Madryt i Partizana Belgrad puściły nerwy, co skończyło się ogromnym zamieszaniem na parkiecie.
Real Madryt podejmował u siebie Partizan Belgrad w drugim meczu ćwierćfinału Euroligi. Na 1:40 przed końcem zespół z Serbii prowadził 95:80 i w zasadzie wszystko było już jasne. Wtedy Sergio Llull z Realu sfaulował Kevina Puntera. Zawodnik Partizana nie przyjął tego najlepiej i rzucił się w kierunku weterana. Zaraz dołączyli kolejni gracze, m.in. Guerschon Yabusele i Dante Exum. Francuz chwycił Australijczyka i cisnął nim o parkiet, jakby to były zapasy. Niestety Exum doznał kontuzji palca stopy i jego gra w kolejnych meczach stoi pod znakiem zapytania.
Zobacz także: Celtics wyeliminowali Hawks
Sędziowie musieli wyrzucić z gry tylu zawodników, że dokończenie meczu stało się niemożliwe, bowiem ani Real, ani Partizan nie dysponowaliby minimalną liczbą graczy. Euroliga postanowiła więc mecz oficjalnie zakończyć, gdy na zegarze pozostało 1:40. Przewaga Partizana była na tyle duża, że takie rozwiązanie nie wzbudziło większych kontrowersji. Kilku graczy może spodziewać się poważnych kar, zwłaszcza Yabusele. Francuz wyraźnie nie był w stanie pohamować swojego temperamentu. Kolejny mecz tej serii odbędzie się w Belgradzie, więc koszykarze Realu muszą się przygotować na to, że kibice Partizana zgotują im piekło.
– Chciałem przeprosić, bo nie zapraszamy kibiców na to, czego dzisiaj doświadczyli - mówił po meczu kapitan Realu, Rudy Fernandez. - Czasami jednak zawodników ponoszą emocje. Postrzegam Partizan jako dobrych znajomych. Trener Zeljko doskonale zna Real. Wszelkie złe rzeczy odkładamy na bok, bo mamy do rozegrania mecz Euroligi – przyznał.