Gdy grał dla twojej drużyny, to był gotów rzucić się dla kolegi w ogień, ale gdy był twoim przeciwnikiem, stanowił nieustające źródło frustracji, które niejednego rywala doprowadziło do szału. Czy czas Patricka Beverleya dobiegł w NBA końca?
Wszystko na to wskazuje, bowiem Patrick Beverley trafił po sezonie na rynek wolnych agentów i do tej pory nie związał się z nikim nową umową. Koszykarz ma już 36 lat i najlepsze sezony za sobą, ale nadal chce grać w profesjonalny basket, dlatego stara się o angaż. Jeżeli nie uda mu się pozostać w NBA, istnieje duża szansa, iż Beverley wróci do grania za oceanem. Rzekom ma na stole ciekawą propozycję.
Zobacz także: Warriors gotowi oddać każdego poza Stephem
W poprzednim sezonie Pat Bev grał dla Philadelphii 76ers oraz Milwaukee Bucks. W 26 meczach dla ekipy z Wisconsin notował średnio 6 punktów, 3,6 zbiórki i 2,6 asysty trafiając 36% za trzy. Beverley w poprzednich latach dał się poznać ze swojej zadziorności. Jest dobrym defensorem, bardzo często balansującym na krawędzi faulu niesportowego. Swoim zachowaniem frustrował i prowokował, ale taki właśnie miał styl.
W ostatnim wpisie na “X” z konta poświęconego jego podcastowi, Beverley przyznał, że rozważa zaakceptowanie minimalnej oferty dla weterana w NBA oraz “historycznej” oferty od klubu z Europy. Grał już na Starym Kontynencie dla Dnipro, Olympiacosu i Spartaka St. Petersburg w latach 2009-2012. W sieci huczy od plotek, że tym europejskim zespołem, który miałby zagwarantować historyczne pieniądze jest Hapoel Tel Aviv, gdzie trenerem jest Stefanos Dedas, z którym Bev pracował w Petersburgu.