Los Angeles Lakers w końcu oficjalnie poinformowali, co dolega ich liderowi. Okazuje się, że ucierpiało ścięgno w prawej stopie LeBrona Jamesa, a to oznacza, że jego przerwa potrwa co najmniej kilka tygodni.
Urazu zawodnik nabawił się w meczu z Dallas Mavericks 26 lutego. W trzeciej kwarcie lider Los Angeles Lakers upadł na parkiet i stwierdził, że “słyszał trzask”. Sygnały były bardzo niepokojące, ale mecz dokończył pomagając swojej drużynie wrócić z -27. Zaraz po zakończeniu spotkania zajęli się nim lekarze. Początkowo przypuszczano, że James będzie poza grą przez około dwa tygodnie. Jednak oficjalne wieści Los Angeles Lakers sugerują, że przerwa 38-letniej gwiazdy potrwa znacznie dłużej.
Zobacz także: Knicks gotowi do walki o tytuł?
Okazuje się, że nie wytrzymało ścięgno w stopie, a to słabo ukrwione miejsce, dlatego leczenie zazwyczaj się przeciąga. Dopiero za trzy tygodnie James przejdzie kolejne badania, które pozwolą ocenić, czy jest gotów kontynuować sezon. Jeśli lekarze nie będą zadowoleni z tego, co zobaczą, przerwa zawodnika automatycznie się wydłuży. Już teraz wiemy, że straci około 10 z pozostałych 19 meczów sezonu regularnego Los Angeles Lakers. Powstaje więc pytanie, czy powrót Jamesa będzie konieczny?
Wiele zależy od tego, czy Lakers w drugiej połowie marca nadal będą liczyć się w walce o play-offy zachodu. 9 z kolejnych 11 meczów rozegrają na własnym parkiecie. W tym momencie są na 11. miejscu z bilansem 30-34 i tracą mecz do New Orleans Pelicans, którzy zajmują pierwszą pozycję gwarantującą grę w turnieju play-in. Jeśli kolejne tygodnie nie potoczą się po myśli LAL, sens powrotu do gry LeBrona Jamesa stanie pod dużym znakiem zapytania, choć sam zawodnik zapewne będzie na to mocno naciskał.