Reprezentacja Polski od przegranej z Senegalem rozpoczęła sparingi do Eurobasketu. Podopieczni Igora Milicicia ulegli Senegalowi 69:75 po słabym spotkaniu. Do zwycięstwa zabrakło przede wszystkim skuteczności, ale to nie było największym problemem.
Biało-czerwoni wyszli w składzie: Pluta - Ponitka - Sokołowski - Sochan - Balcerowski i od początku spotkania wyglądali solidnie w obronie. Graliśmy twardo i aktywnie, co przekładało się na przechwyty. Rywale jednak z akcji na akcję mocno się rozpędzali. Podopieczni Igora Milicicia mieli spore problemy z fizycznością Senegalczyków, którzy zanotowali aż 15 zbiórek do zaledwie 3 Polaków. Naszym sporym problemem była też skuteczność, co jest jednak zrozumiałe. Pierwsze dni obozu to przede wszystkim siłownia, dlatego nie było to absolutnie nic dziwnego. Po 10 minutach przegraliśmy 14:22, trafiając 3 z 12 rzutów z gry.
Senegal zaczął od sześciu punktów bez odpowiedzi Polaków. Z bardzo dobrej strony od wejścia na parkiet zaczął pokazywać się Tomasz Gielo, który w pierwszej połowie trafił łącznie trzy trójki w ważnych momentach. Polacy mieli spore problemy z budowaniem akcji, gdy na ławce usiadł Mateusz Ponitka, który dużo współpracował w akcjach dwójkowych zarówno z Olkiem Balcerowskim, jak i Dominikiem Olejniczakiem. Od ponownego wejścia na parkiet przez kapitana kadry, gra naszego zespołu zaczęła się układać i wzięliśmy się za odrabianie strat. Biało-czerwoni nadal mieli jednak problemy ze zbiórką. O ile w momencie, gdy na parkiecie przebywał Olejniczak, to wyglądało to w porządku, ale z najwyższym w naszych barwach Balcerowskim było znacznie gorzej. Po fatalnej końcówce Polacy przegrywali po pierwszej połowie 34:48, przegrywając zbiórkę aż 11:28.
W drugą połowę bardzo solidnie wszedł Jeremy Sochan, który napędził nasze akcje. Mieliśmy jednak wciąż wiele problemów w budowaniu akcji oraz ze zbiórką. Senegal grał bardzo proste akcje polegające na podaniu i ścięciu, co przynosiło skutek. Po niecałych 5 minutach drugiej połowy przegraliśmy już 20 punktami, ale naszą niemoc trójką przełamał Kamil Łączyński. Po tej akcji Senegalczycy zwolnili i przegrywaliśmy po 30 minutach gry 51:64.
Wychodząc na ostatnią część meczu, Polacy wyglądali na zmotywowanych i pełnych nadziei na wyszarpanie zwycięstwa w ostatnich minutach. Od początku była to bardzo wyrównana część meczu - Senegal miał problemy w ataku, forsował rzuty nawet po kilku sekundach akcji. To pozwoliło nam na odrobienie kilku punktów. Z bardzo dobrej strony pokazywał nam się Kamil Łączyński, który wprowadzał sporo spokoju w ataku. Końcówka była niezwykle zacięta, a biało-czerwoni świetnie bronili w grze jeden na jeden. Na dwie minuty do końca spotkania przegrywaliśmy już tylko czterema punktami, ale Senegalczycy zablokowali rzucającego za trzy Gielo, a chwilę później dwukrotnie zbierali piłkę i zdobyli dwa punkty, a następnie po stracie Mateusza Ponitki odjechali nam już na osiem „oczek”. Ostatecznie ulegliśmy 69:75.
Oczywiście był to pierwszy sparing reprezentacji Polski, dlatego nie powinniśmy wyciągać jakichś pochopnych wniosków. Igor Milicic oraz jego asystenci mają teraz jednak sporo materiału do przeanalizowania, bo o ile słaba skuteczność jest w pełni zrozumiała po ciężkich treningach siłowych, to ofensywa naszego zespołu dziś przez większość meczu nie istniała. Kluczowe będzie znalezienie pomysłu na Sochana i wykorzystanie jego umiejętności, rozwinięcie współpracy na linii Ponitka - podkoszowi oraz wkomponowanie w drużynę Jordana Loyda, który będzie musiał wziąć rozgrywanie akcji na siebie. Dla Polaków była to 11 przegrana w 14 ostatnich spotkaniach.
Jutro biało-czerwoni rozegrają kolejny sparing - z reprezentacją Włoch, lub Islandii.