Na razie Minnesota Timberwolves po prostu nie ma na Oklahomę City Thunder odpowiedzi. W finale zachodu jest już 2-0 dla zespołu Marka Daigneaulta i rywalowi kończy się czas. Trzecie starcie serii będzie kluczowe dla jej losów.
Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves 103:118 (2-0)
Shai Gilgeous-Alexander nie miał żadnego kaca i dzień po odebraniu nagrody MVP, rozłożył defensywę rywala na czynniki pierwsze. Zawodnik nie ukrywał jednak, że na początku spotkania było w nim jeszcze sporo świeżych emocji, które mogły wpłynąć na jego grę. Lu Dort z Oklahoma City Thunder został wybrany do pierwszej piątki najlepszych obrońców NBA, a Jalen Williams do drugiej – ogłoszono to wcześniej tego samego dnia. Obaj byli filarami defensywy Thunder, która ograniczyła Minnesotę Timberwolves do skuteczności z gry na poziomie 41,4%. SGA trafił trójkę na 16 sekund przed końcem pierwszej połowy, a następnie wykorzystał dwa rzuty wolne na 3 sekundy przed przerwą, dając Thunder prowadzenie 58:50. Do przerwy zdobył 19 punktów. W trzeciej kwarcie Gilgeous-Alexander wjechał pod kosz i oddał szalony rzut, który wpadł do kosza mimo faulu jego kuzyna, Nickeila Alexander-Walkera. Dołożył jeszcze rzut wolny, powiększając przewagę Thunder do 73:64. Chwilę później Cason Wallace posłał piłkę do Cheta Holmgrena, który zakończył kontrę efektownym wsadem, dając OKC prowadzenie 82:65. Thunder rozpoczęli czwartą kwartę z wynikiem 93:71. Minnesota zbliżyła się jeszcze na 10 punktów w ostatniej części gry, ale gospodarze utrzymali prowadzenie do końca. T-Wolves wracają do domu, gdzie mają bilans 4–1 w tych playoffach. 32 punkty (12/26 FG), 9 zbiórek i 6 asyst Anthony’ego Edwardsa oraz 22 punkty Jadena McDanielsa. Po stronie Thunder 38 punktów (12/21 FG, 13/15 FT), 8 asyst, 3 zbiórki i 3 przechwyty SGA oraz 26 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst Jalena Williamsa.