Sześć lat od ostatniego meczu Kobego

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Dziś mija dokładnie sześć lat od ostatniego meczu, który na parkietach NBA rozegrał Kobe Bryant. Legendarny koszykarz Los Angeles Lakers przez całą karierę był wierny jednej organizacji, dla której wywalczył pięć tytułów mistrzowskich.

Dorastał we Włoszech

Legendarny koszykarz Los Angeles Lakers urodził się w Philadelphii, jednak dorastał we Włoszech. Tam też zmagał się ze sporym rasizmem kolegów. Jak sam później przyznawał - to nauczyło go charakteru.


W 1984 roku młody Kobe wraz z rodziną przeniósł się do Włoch. Jego ojciec, Joe po zakończeniu przygody z Houston Rockets przeniósł się do AMG Sebastian Rieti. Za dziecka Bryant nauczył się mówić biegle po włosku i hiszpańsku, co także później wpłynęło na jego świetne relacje z Pau Gasolem.


Jako 3-latek zaczął grać w koszykówkę, a kilka lat później próbował swoich sił jako piłkarz. Od dziecka był kibicem AC Milan i jak tylko pojawiał się w Europie, odwiedzał San Siro. W 1992 roku wrócił wraz z rodziną do USA, gdzie na poważnie wziął się za granie w koszykówkę.


Co ciekawe, ze względu na zamiłowanie do piłki nożnej, Bryant miał w planach zainwestowanie w amerykańskiej MLS i prowadzenie własnego klubu. Niestety jednak nie zdążył…


Pierwszy kontrakt w NBA podpisali jego rodzice

Bryant został wybrany w drafcie 1996 roku przez Charlotte Hornets z 13. numerem. Od razu został jednak wytransferowany do Los Angeles Lakers. Co ciekawe, legendarny koszykarz Jeziorowców nie zagrał ani jednego spotkania w NCAA. Do NBA trafił jako 17-latek, a wcześniej czterokrotnie zdobywał mistrzostwo stanu z Merion High School. Na pewno pomógł mu w tym fakt, że już jako 16-latek miał okazję trenować z Philadelphią 76ers.


W swoim ostatnim sezonie w liceum, w którym notował średnio 30 punktów na mecz ostatecznie wyprzedził w klasyfikacji strzelców Pensylwanii Wilta Chamberlaina i Lionela Simmonsa. Można śmiało stwierdzić, że kilka lat później Bryant zostałby wybrany z pierwszym numerem draftu. Kluby bały się bowiem postawić na 17-latka i wybrać go szybciej. Po tym, jak z 13. pickiem zrobili to Charlotte Hornets, Arn Tell (ówczesny agent Black Mamby) powiedział, że w tym sezonie nie zagra.


Włodarze klubu z Charlotte byli na to przygotowani, bowiem wiedzieli, że będzie możliwa wymiana z Los Angeles Lakers. Kobe podczas treningów w Kalifornii miał okazję trenować m.in. z Larrym Drew i Michaelem Cooperem. Ostatecznie 1 lipca 1996 Bryant trafił do Lakers, a koszulkę Hornets przywdział Vlade Divac. Umowę z ekipą z Los Angeles musieli parafować jego rodzice, bowiem nie miał jeszcze ukończyć 18 lat.


Przyjaźń i koszykówka

Bryant podczas swojej kariery poznał swojego najlepszego przyjaciela - Pau Gasola. Wspólnie z Hiszpanem szybko złapali wspólny język, choć zdecydowanie różnili się charakterami. Hiszpan zawsze uchodził za oazę spokoju, co nieco denerwowało Bryanta, bo oczekiwał nieco więcej eksplozywności.


- Dlatego zwykł przezywać mnie Pablo, od słynnego Escobara. Nie chodziło jednak wcale o narkotyki, tylko morderczy instynkt. Innym razem porównywał mnie do Maximusa z filmu "Gladiator". Przed meczami puszczał mi muzykę Hansa Zimmera, która miała mnie motywować przed meczami - śmiał się Pau.


Pau do dziś utrzymuje bliski kontakt z całą rodziną Kobego. Ba, jest nawet ojcem chrzestnym jednej z córek pięciokrotnego mistrza NBA. Jak podkreśla za każdym razem, gdy jest pytany - Bryantowie mogą zawsze na niego liczyć.


- Pau był dla mnie jak brat. W całej mojej karierze przyszło mi grać w jednej drużynie z dziesiątkami kolegów. I mogę spokojnie powiedzieć, że to właśnie Paua lubiłem najbardziej - czytamy w biografii Kobego.


Nieco inaczej wyglądały kontakty Bryanta z Shaquillem O’Nealem, z którym na parkiecie rozumiał się bez słów, a poza nim - bywało różnie. Razem spędzili w Lakers osiem sezonów i można śmiało stwierdzić, że byli najlepszym duetem w historii NBA obok Michaela Jordana i Scottiego Pippena. Uzupełniali się wyśmienicie.


- Gdybym miał to powtórzyć, to niczego bym nie zmienił. Ludzie myślą, że się nie dogadywaliśmy, ale ja przecież o tym wiem. Ale szanowaliśmy się nawzajem, niczego więcej nie potrzebujesz. Nie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi w życiu, ale na boisku nie miałem lepszego. Grałem w zespole z młodszą wersją mnie. Z kimś, kto ma taką samą mentalność. W koszykówce często martwisz się o to czy zdobędziesz tytuł, zamiast o martwić się o inne rzeczy. My mieliśmy zadanie. Zdobyć trzy mistrzostwa z rzędu, które wykonaliśmy - mówił Shaq.


Pierwszy sportowiec z Oscarem

Żaden sportowiec wcześniej nie otrzymał Oscara. Kobe Bryant dostał go za krótkometrażowy film "Dear Basketball", którego był pomysłodawcą i producentem. Film zbudowany jest wokół listu, który Kobe napisał na zakończenie swojej kariery. Został on opublikowany w Players Tribune. Co ciekawe, właśnie te słowa odczytał w trakcie animacji jako narrator. Reżyserem "Dear Basketball" był Glen Keane, a muzykę skomponował John Williams.


Dzieło z 2017 roku otrzymało statuetkę w kategorii krótkometrażowej animacji podczas rozdania Oscarów w 2018 roku.


Pożegnalny mecz

Ostatni sezon Kobego można nazwać prawdziwym tournée po Stanach Zjednoczonych. Kibice wszystkich klubów gromadzili się w halach nie po to, by wspierać swoich ulubieńców, tylko, żeby zobaczyć wielkiego Bryanta grającego ostatnie spotkania w karierze. Został także doceniony przez fanów i z niemal 2 milionami głosów zagrał w swoim ostatnim Meczu Gwiazd.


Z ligą i fanami pożegnał się w iście mistrzowskim style. Przy pełnym Staples Center 13 kwietnia (w Polsce w nocy z 13 na 14 kwietnia) poprowadził Jeziorowców do zwycięstwa 101:96. W tym spotkaniu oddał aż 50 rzutów z gry, które przełożyły się na zdobycie 60 punktów.

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes