To nie jest łatwy czas dla Monty’ego Williamsa. Nowy szkoleniowiec Detroit Pistons znów ma spore problemy rodzinne i właśnie przez nie chciał podejmować pracy po zwolnieniu z Phoenix Suns.
Williams nie narzekał w ostatnich tygodniach na brak zainteresowania. Rozmawiał z kilkoma drużynami, jednak zdecydowanie najlepszą ofertę złożyli Pistons, którzy chcą, żeby w ciągu kilku najbliższych lat Play-Offy powróciły do Detroit. Szkoleniowiec nie chciał jednak przyjmować tej pracy, bowiem u jego żony wykryto raka piersi.
- Powodem, dla którego o tym wspominam, nie jest rozmowa o mojej rodzinie, ale podkreślenie, że kobiety potrzebują się badać. Wykonaliśmy testy genetyczne, później skany. Wykryliśmy raka wcześnie i to mogło uratować życie mojej żony. I może uratować innych - powiedział na konferencji prasowej.
To nie są pierwsze problemy rodzinne Williamsa. W 2016 roku, gdy pracował w Oklahomie City Thunder, w wypadku samochodowym zginęła jego pierwsza żona. Dlatego też po diagnozie drugiej małżonki, Monty chciał wziąć co najmniej rok przerwy, by spędzić czas z rodziną.
Williams w swojej karierze był pierwszym trenerem w dwóch zespołach. W latach 2010-2015 osiągnął bilans 173-221 i dwukrotnie odpadał w pierwszej rundzie Play-Offów. Jako trener Suns spisywał się już o wiele lepiej. Z zespołu, który miał bilans 19-63, otarł się o Play-Offy w „bańce”, a następnie w sezonie 2020/21 osiągnął 51 zwycięstw oraz 21 przegranych, a w Play-Offach wprowadził drużynę do wielkiego finału.