Sacramento Kings mieli w przeszłości szansę na wybranie Luki Doncicia w drafcie. Pełniący wówczas funkcję generalnego managera Blade Divac postawił jednak na Marvina Bagleya. Dziś uważa, że to nie musiał być błąd…
W drafcie w 2018 roku z pierwszym numerem Phoenix Suns wybrali Deandre Astona, a Kings z drugim numerem postawili właśnie na Bagleya, który ostatni sezon spędził w Detroit Pistons i Washington Wizards. Przychodzący do NBA z Realu Madryt Doncic został wybrany dopiero z trzecim numerem przez Hawks, którzy ostatecznie wytransferowali go do Dallas Mavericks.
- Rok wcześniej wybrałem na tej pozycji De’Aarona Foxa i w tamtym momencie myślałem, że jest był zawodnikiem, który będzie prowadził tę organizację przez lata. Tylko czas powie, czy się myliłem. Mógłbym wziąć Lukę, ale musiałbym wtedy wymienić Foxa. Co ciekawe, Phoenix też pominęli Lukę, a ich trenerem był wtedy Igor Kokoškov, który był jego szkoleniowcem w Słowenii. Atlanta go wybrała, ale ostatecznie się go pozbyli. Lubię oglądać Lukę, naprawdę podoba mi się jego koszykówka, ale miałem swoje powody, przez które podjąłem taką decyzję. Może się myliłem, ale to pokaże dopiero czas - stwierdził Divac.
Słownie ma za sobą zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. W sezonie zasadniczym notował 33,9 punktu, 9,8 asysty oraz 9,2 zbiórki. Zajął trzecie miejsce w wyścigu po statuetkę MVP, a w Play-Offach także błyszczał form. Wspólnie z zespołem dotarł do finałów, w których lepsi okazali się jednak Boston Celtics.
Teraz kibice Mavericks wierzą, że ich ulubieńcy będą w stanie powalczyć o więcej. Do zespołu dołączył Klay Thompson, który przy Słoweńcu i Kyrie Irvingu ma mieć więcej czystych pozycji, aniżeli w Golden State Warriors. Wszystko zweryfikuje jednak parkiet…