Jak narodziła się dynastia zwycięzców?

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
HBO

Recenzujemy serial HBO o Los Angeles Lakers


Opowiadający o Michaelu Jordanie i Chicago Bulls serial „Ostatni taniec” stał się wielkim hitem i postawił bardzo wysoką poprzeczkę innym produkcjom o koszykówce. Odpowiedzią na dokument produkcji Netflixa jest „Lakers: Dynastia zwycięzców” – fabularny serial HBO o tym, jak w latach 80. narodziła się legenda Jeziorowców. Czy udaną? Sprawdźcie poniżej.

„W końcu nikt nie jest większy od koszykówki. Ani Wilt, ani Doktor J, ani Michael, ani Larry, ani Magic, ani LeBron. Nikt. Każdy z nas musiał coś przezwyciężyć, żeby zajść tak daleko - swoje pochodzenie, swoje ograniczenia, swoje wątpliwości. Coś, co powstrzymało tak wielu innych i pewnie mogło zatrzymać i nas, ale jednak nie zatrzymało” – napisał Ray Allen w książce „Za trzy. Moja podróż przez życie i grę, którą kocham”.

O przezwyciężaniu różnych rzeczy i żmudnej drodze do zbudowania dynastii LA Lakers opowiada nowy serial produkcji HBO. Jego twórcy zdecydowali się podjąć próbę przeniesienia widzów w sam środek tych wydarzeń i pokazania ich od kulis. O ile wiernie odtworzyli klimat i realia tamtych czasów, to warto podkreślić, że to jedynie fabuła inspirowana autentycznymi wydarzeniami. Już na samym początku widzowie dostają informację, że Lakers: Dynastia zwycięzców” została udramatyzowana, a pewne fakty i nazwiska zmieniono.

Najważniejsze jednak, że nie wyszła z tego laurka, a Jerry Buss, Magic Johnson, Kareem Abdul-Jabbar czy Jerry West to złożone, pełnokrwiste i niepozbawione wad postaci. Niewykluczone, że – podobnie jak „Ostatni taniec” – ten serial wzbudzi kontrowersje, a niektórzy obrażą się za to, jak zostali w nim przedstawieni. I bardzo dobrze – nie jest to wyidealizowana i przesłodzona opowieść o amerykańskim śnie – temu serialowi zdecydowanie bliżej do „Sukcesji”. Nieprzypadkowo jeden z bohaterów cytuje koszykarzom Szekspira. Wszak droga do sukcesu nie zawsze usłana jest różami, wręcz przeciwnie – często wymaga kompromisów i podążania „po trupach”.

Ciekawą postacią jest zwłaszcza Jerry Buss (w tej roli znakomity John C. Reilly) – kontrowersyjny biznesmen i chemik, który nie tylko znacząco przyczynił się do zbudowania koszykarskiej potęgi tej drużyny, ale uczynił z niej istne sportowo-marketingowe przedsiębiorstwo. Hedonistycznemu ojcu przygląda się – również zaangażowana w ten biznes – Jeanie Buss (Hadley Robinson). Serial pokazuje więc, że za tymi sukcesami stali nie tylko mężczyźni – ważną rolę odegrała również Claire Rothman (Gaby Hoffmann).

Warto podkreślić, że ta nostalgiczna produkcja skierowana jest nie tylko fanów koszykówki. Nieprzypadkowo pierwszy odcinek wyreżyserował Adam McKay („Nie patrz w górę”, „Sukcesja”), który w filmie „Big Short” w tragikomiczny i zabawny sposób opowiedział o przyczynach kryzysu finansowego z lat 2007-2008. W „Lakers: Dynastii zwycięzców” twórcy w podobny sposób wprowadzają widzów do świata koszykówki. W serialu nie brakuje komediowych akcentów, a niewykluczone, że fani basketu uśmieją się chociażby tym, jak Jason Clarke sportretował Jerry’ego Westa. Świetny jest też Adrien Brody jako Pat Riley oraz Solomon Hughes jako Kareem Abdul-Jabbar. Jak przystało na produkcje HBO typu „Sukcesja” czy „Euforia” jest w tym serialu sporo bohaterów i stopniowo poznajemy ich historie.

„Lakers: Dynastia zwycięzców” pokazuje, że trochę czasu minęło, nim udało się zbudować ten sukces i że droga do jego osiągnięcia nie była usłana różami, choć bohaterów łączy to, że chcą, by ta drużyna stała się wielka. To serial zaskakujący i pełen smaczków – jego oglądanie sprawiło mi wielką frajdę. Porównałbym to do robienia sobie powtórki seansów legendarnych meczów koszykówki – nigdy mi się nie znudzą.

„To była poezja, koszykówka w najdoskonalszym wydaniu. Kiedy oglądam tamte mecze, nie mogę oderwać oczu od intensywnych uczuć malujących się i na twarzy Larry’ego, i na mojej” – napisał Magic Johnson w książce „Kiedy rządziliśmy NBA”.

Warto przenieść się do tamtych czasów za sprawą „Lakers: Dynastia zwycięzców”. Choć droga do niej nie zawsze była poetycka, to śmiało można ją uznać za równie emocjonującą.

Premiera serialu „Lakers: Dynastia zwycięzców” odbędzie się 8 marca w HBO Max.

Autor: Michał Hernes

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes